Kiedy wraz z późną godziną szał niedawno skończonej randki opadł, a razem z nim wszystkie te emocje, Gideon, siedząc przed biurkiem, skrobał coś w zeszycie. Powinien się uczyć do nadchodzących testów, jednak, zamiast skupić się jakkolwiek na notatkach, myślał niezmiennie o Crystal i o całym tym wieczorze.
Z cienistym uśmiechem rysował kolorowe koła transmutacyjne, myśląc, że cholernie mu się to wszystko podobało.
I może nie była to zasługa Wesołego Miasteczka w West Calmaine, czy nawet tego urokliwego Créme Carmel, bo już nawet nie pamiętał, jak to wszystko wyglądało; była to zasługa towarzystwa Crystal, które rozświetliło cały ten wieczór i jeszcze na długo zagnieździło się gdzieś w pamięci młodego wampira.
I dopiero stukot do drzwi, który przebił się przez ciche dźwięki starych utworów Linkin Park wyrwał Anvilla z rozkosznych wspomnień.
Trochę otumaniony spojrzał na zegarek wystający spod rękawa czarnej koszuli i ściągnął brwi.
Była pierwsza w nocy.
Kto, do cholery, cokolwiek chciałby od niego o tej godzinie? Większość uczniów już dawno spała.
— Hm, co jest, kurwa? — mruknął i powlókł się otworzyć drzwi.
— Oh, cześć ... — zaczął, drapiąc swój policzek. Wytężył wszystkie zmysły i ... — Nie, nie pamiętam jak się nazywasz. Cześć, w każdym razie — westchnął, spoglądając w stronę dziewczyny, która wyglądała trochę inaczej niż kiedy przyszła do niego pierwszy raz.
Czyli eliksir działał.
— Nie narzekam. Fajna dziewczyna, wódka, zimowa noc, ale co ty tu robisz?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz