Zdziwienie wpłynęło na jej twarz, gdy tak przyglądała się mężczyźnie. Zachowywał się trochę dziwnie jak na dojrzałego faceta. Zamrugała parę razy zdezorientowana, kiedy stwierdził, że nie wie co to za tabletka. Zazwyczaj były one bardzo charakterystyczne.
— To elektrolity, żeby uzupełnić nie tylko płyny, ale i wypłukane przez alkohol mikroelementy w organizmie — wytłumaczyła spokojnie, choć może zbyt skomplikowanie.
Pokiwała głową, po prostu był pijany i tyle, dlatego się tak zachowywał. Nie ma co się nad tym roztrząsać - pomyślała i się delikatnie uśmiechnęła. Starała się zrobić przyjazne wrażenie.
— Calírroe. Chociaż większość ludzi raczej mówi po prostu na mnie Calí. Miło mi Cię poznać. A ty? Pytałam się już jak się nazywasz? — w tym wszystkim już sama się zgubiła. Nie wiedziała, co więcej powiedzieć więc przez dłuższą chwilę zapadła niezręczna cisza. Ugh. Nie chciała dłużej być w takiej sytuacji. Czasami żałowała, że ma takie dobre serce, żeby pomóc każdemu napotkanemu pijaczkowi albo menelowi. Ciężkie westchnienie wydobyło się z jej ust. Delikatnymi krokami zbliżyła się obok mężczyzny i usiadła.
— Chyba powinien Pan udać się do domu na spoczynek jakiś — rzuciła spokojnie.
— Bo Pan zamarznie — jej spojrzenie uciekło gdzieś daleko przed nią, w bliżej nieokreślonym punkcie. Zamyśliła się.