By
Tyna
|
17:39
|
— Och, w bibliotece? — powtórzyła za nią. — Brzmi jak fajne zajęcie! Takie stabilne i spokojne.
I choć Sasza naprawdę bardzo lubiła swoją pracę, jazda pociągiem sprawiała jej ogromną przyjemność, a wysprzątanie muzeum sprawiało jej niemałą satysfakcję, miała wrażenie, że praca w bibliotece mogłaby być równie stateczna i bez nagłych zwrotów akcji, a to właśnie na tym jej w tym wszystkim najbardziej zależało.
— Byłam w gabinecie dyrekcji, także mogę cię zaprowadzić. W tym miejscu naprawdę łatwo się zgubić, chwała niebu, że potrafię się dobrze orientować w terenie. Na początku bez tego byłoby chyba dość trudno. Ale niestety, żadnego z panów nie spotkałam. Mogłybyśmy się rozejrzeć, ale chyba robi się już trochę późno.
Sasza uważnie przyglądała się Aurorze, bo była stworzeniem, którego dziewczyna raczej nie kojarzyła, powinna być więc ostrożna. Pozostawała wyczulona na jej gesty, ruchy, słowa, wszystko, co robiła, będąc przy tym nadal sympatyczna i miła – nie chciała spłoszyć swojej potencjalnej nowej koleżanki. Rodon przyglądał się towarzyszce Saszy równie intensywnie i badał jej zachowanie na swój sposób. Jaki? Trudno stwierdzić.
— Przyjechałam dość niedawno, dzisiaj rozpakowałam swoje ostatnie rzeczy. Ale wszystko jest w jak najlepszym porządku, już się trochę nie mogę doczekać aż ten cały tryb nauki się rozpocznie. Bo tego chyba nie mówiłam, ale ja akurat jestem studentką. I cieszę się w opór na to wszystko. Tym bardziej, że te okolice są takie piękne. Popołudniowe spacery to mało, żeby to wszystko dokładnie obejrzeć.
Miała wrażenie, że mówi trochę zbyt szybko i chaotycznie. Dlatego też się przyhamowała i obdarowała Aurorę kolejnym przyjaznym uśmiechem.
— A co u ciebie? Dlaczego zdecydowałaś się przyjechać akurat tutaj?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz