W istocie, miała rację, wydaje się. Bo Aurora również, za cholerę nie miała pojęcia jak może wyglądać praca w bibliotece. Coś tam słyszała o kategoryzowaniu, odkładaniu pilnowaniu, by miało to wszystko ręce i nogi.
— Tak... w istocie, stabilnie i spokojnie... — mruknęła.
Biblioteki pamiętała z czasów, gdy jeszcze chodziła do szkoły gdy... żyła. Może nastąpiły jakieś zmiany, o których nie miała pojęcia?
— Dziękuję ci, doceniam pomoc. Chyba najpierw poproszę cię o zaprowadzenie do dyrekcji. A jak tam już nikogo nie znajdziemy... — Aurora zastanowiła się chwilę. — Poprosiłabym cię o wskazanie kwater dla pracowników, musiałabym odpocząć.
Odpoczynek był istotny, miała dosyć łażenia po świecie, żarcia i męczenia się. Potrzebowała łóżka, najlepiej chłodnego pokoju i kilka paluszków balaura do szczęścia.
O ile jeszcze była w stanie je przeżywać.
Och okej... Aurora słuchała nowej znajomej. Rzadko kiedy ktoś dzielił się z nią swoim życiem. W ciągu kilku dni do Aurory odezwało się tylu nowych ludzi... przyjaźnie, bez chęci mordu...
— Przyjechałam tutaj, bo podobała mi się okolica i... ee... praca, potrzebowałam pracy.
No bo przecież nie powie jej, że pierdolnięta siła fizyczna szuka swojej dziewczyny z amnezją, która akurat też jest listem i ta wyżej wspomniana siła fizyczna wysłała akurat ją, tak Wendigo do szkoły pełnej smacznych ludzi, bo tak. Bo Cisza ma lepsze rzeczy do roboty.
— Dziękuję, że się mną zajęłaś... to miłe Saszo, swoją drogą, kim jesteś? Nie przypominam sobie, bym widziała taką istotę jak ty.
Aurora... była naprawdę ciekawa. Od dawien dawna nie czuła gniewu ani głodu. Neutralność, tak określiłaby się sama.
Nie miała zamiaru jej pożerać, Saszy.
— Przepraszam, to pytanie mogło cię wprawić w zakłopotanie — dodała, obserwując reakcję dziewczyny.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz