- Jasne, dziękuję – uśmiechnął się, podążając za dziewczyną. Był wdzięczny za to, że trafiła mu się tak miła towarzyszka. Dostrzegał jej wątpliwe spojrzenie, ale nie było to coś, z czym do tej pory nie miał styczności. W pociągu wymienili się opiniami na tematy troszkę bardziej błahe niż jego wspomnienia, poznali swoje gusta i obserwowali piękne widoki mijane za oknem.
Miasto aż tętniło życiem, kiedy się w nim znaleźli, chociaż już się robiło ciemno. Nie musieli pytać o drogę do sklepu, ponieważ Rudyment bardzo łatwo było dostrzec z oddali. Nad mosiężnymi drzwiami z wyrytymi nań żłobieniami, wisiała nazwa sklepu. Drewniana paleta utrzymywała się na dwóch łańcuchach. Każdy kto patrzył w ich kierunku w sposób magiczny, był w stanie dostrzec, że były one dłuższe niż to, co widziało się na pierwszy rzut oka. Zaklęcie sprawiło, że łańcuchy wiszące po obu stronach drzwi były ukryte, co skutecznie zapobiegało włamaniu. Po prawej stronie za szybami była prezentacja kilku przedmiotów, które można było tutaj zakupić. Po wejściu do środka, przez które Argus najpierw kulturalnie przepuścił kobietę, otwierając jej drzwi dostrzegało się, że sklep miał co najmniej dwa piętra. Ktoś, kto miał bliski kontakt z właścicielką wiedział, że były jeszcze zamknięte kilkoma zaklęciami podziemia, w których Idrissa przechowywała niebezpieczne, przeklęte, bądź magiczne przedmioty. Niektórzy byli świadomi tego, że część z tych rzeczy specjalnie została wręczona kobiecie, aby zadbała o to, żeby ich magia nie wymknęła się spod kontroli, bądź nie trafiła w niepowołane ręce. Za jednym z regałów pełnych starych książek był pokój, w którym tworzyła totemy, amulety oraz inne magiczne eliksiry na zamówienie. Natomiast za schodami w górę krążyła za kasą niewidoma kobieta o ciemnej karnacji. Akurat przelewała coś z jednej fiolki do drugiej. Zawartość zmieniła kolor na błękitny, a zlewką kobieta zaczęła lekko kręcić, odwracając się w stronę klientów. W sklepie można było też zauważyć półki z przedmiotami na sprzedaż czy tablice z biżuterią. Czuć było tutaj klimat starożytności. Ciepły, przyjemny, wywołujący niesamowite dreszcze. Miejsce aż tętniło magią, która zapraszała z otwartymi ramionami. Argus mimowolnie się uśmiechnął, bo skojarzyło mu się z domem, ale tym pierwotnym, kiedy narodził się po raz pierwszy.
- Dzień dobry – skłonił się nieznacznie przed kobietą, dopiero teraz zauważając, że była niewidoma.
- Dzień dobry, zapraszam. W czym mogę pomóc?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz