By
Tyna
|
23:02
|
Nic nie oczyszczało głowy Saszy tak bardzo jak spacery. Świeże powietrze pozwalało jej ochłonąć, zregenerować siły mentalne na wszystko, co mogło ją czekać, odpocząć po tych łatwiejszych i trudniejszych chwilach i emocjach, które przeżywała. Dawały poczucie swobody oraz bezpieczeństwa. Trudno się temu dziwić – ostatecznie przecież pół życia spędziła na chodzeniu.
Jedno trzeba było temu miejscu przyznać – okolice Akademii były wręcz zachwycające. Harmonijne połączenie dzikości natury oraz dawnej architektury tworzyło połączenie na tyle oryginalne, że na pewno niezapomniane, przynajmniej na najbliższe lata. Dlatego też Sasza krążyła, co i raz wracając za mury, by chwilę później już znowu wyjść, przeżywając ten moment cały czas na nowo. Było to dla niej naprawdę wyjątkowe przeżycie, choć trudno stwierdzić, czy później przekuje je w jakieś doświadczenie. Raczej nie, raczej po prostu chłonęła chwilę. Tak jak za każdym razem, gdy razem z plemieniem odwiedzała jakieś nowe miejsce.
Tym razem jednak miało być inaczej, bo planowała zostać w tych okolicach na stałe, przynajmniej na jakiś czas, na najbliższe lata.
Rodon kroczył tuż obok niej, przy prawym boku. Kroczył dumnie, nie rozpraszało go nic i nikt.
Co jakiś czas mijali nowe twarze. Sasza jednak nie zawieszała spojrzenia na nikim szczególnym, po prostu przechodziła obok, co i raz zerkając na kogoś bardziej oryginalnego. I trwało to, dopóki nie zauważyła, że ktoś ewidentnie jej się przygląda.
Była to wysoka dziewczyna, zdecydowanie wyższa od samej Kinzy. Miała pęknięte szkło w okularach, co nie umknęło jej uwadze.
Nie sądziła, że się z nią przywita. A tu proszę, miła niespodzianka.
— Cześć — odpowiedziała swobodnie, wyciągając w jej stronę dłoń na przywitanie.
Na twarzy Saszy pojawił się serdeczny uśmiech.
Wysłuchała jej uważnie, zadzierając głowę, żeby móc na nią patrzeć. Z jednej strony było to dość niecodzienne – przecież nie na każdym kroku spotyka kogoś nowego, kto jest od niej tyle wyższy – z drugiej natomiast dość normalne, bo jej bracia byli od niej mimo wszystko trochę wyżsi. Może nie aż tyle, ale jednak trochę tak.
— Sasza, miło mi — odparła spokojnie. — Wiesz, jestem tu nowa, niedawno przyjechałam, pierwszy rok, i też do końca nie wiem, jak się tu poruszać, co jest gdzie. Ale chętnie ci pomogę, może we dwie pójdzie nam trochę sprawniej. Będzie też raźniej.
Kinzy zaprosiła dłonią Aurorę do wspólnego poznawania korytarzy Akademii. Rodon natomiast niewzruszony patrzył na nowo poznaną dziewczynę w taki sposób, jakby przeszywał jej duszę.
— Czym będziesz się zajmować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz