— Cholera jasna.
Nemora pobladła i w pośpiechu wyciągnęła z torebki staromodny smartfon. Z grymasem zażenowania sprawdziła i odczytała wychodzące SMS-y, pobieżnie analizując treść wiadomości od Aquaty Pullos, które najpierw przypominały o spotkaniu, a później wyrażały niepokój związany z jej nagannym spóźnieniem. Nie było to oczywiście nic dziwnego, bo pani Hardam żarliwie deklarowała swoje uczestnictwo, i zmartwienie dyrektorki było bardzo zasadne. W tamtym momencie Nemora nie miała pojęcia, jak wytłumaczyć swoje godzinne spóźnienie, ale nie miała czasu zaprzątać tym swojej głowy; zamiast tego, dopaliła papierosa w mgnieniu oka i spojrzała na Elijaha.
— Bardzo cię przepraszam, ale muszę lecieć. Jestem tak kurewsko spóźniona, że nie wiem, jak z tego wybrnąć. Na pewno porozmawiamy jutro, do zobaczenia.
Stara wiedźma wyciągnęła z kieszeni pył startych ziół i pocierając nim swoje dłonie, rzuciła pod nosem kilka podstawowych zaklęć. Proch zaczął skrzyć się szybko i nim ktokolwiek się spostrzegł, Nemora zniknęła z dusznej palarni. Pojawiła się w samym centrum tłocznego Evefar, nie wzbudzając niczyjej ciekawości.
Do baru wpadła z impetem burzy śnieżnej i jeszcze stojąc w progu, namierzyła gromadę dobrze znajomych jej ludzi. Zabawa trwała już w najlepsze, choć Nemora nie zamierzała dołączać w środek imprezy kompletnie trzeźwa; toteż nim weszła do środka, odpaliła świeżutkiego jointa, wprawiając się w znakomity nastrój. Podeszła do przyjaciół z pokornym uśmiechem.
— Hej. Przepraszam. To przez ten pieprzony gwiazdozbiór Skocznika.
Pani Hardam przywitała wszystkich całusem w policzek i kiedy zajęła wolne miejsce, podała niedokończonego skręta do Eliota.
— Co mnie ominęło, o czym rozmawiacie?
Nemora pobladła i w pośpiechu wyciągnęła z torebki staromodny smartfon. Z grymasem zażenowania sprawdziła i odczytała wychodzące SMS-y, pobieżnie analizując treść wiadomości od Aquaty Pullos, które najpierw przypominały o spotkaniu, a później wyrażały niepokój związany z jej nagannym spóźnieniem. Nie było to oczywiście nic dziwnego, bo pani Hardam żarliwie deklarowała swoje uczestnictwo, i zmartwienie dyrektorki było bardzo zasadne. W tamtym momencie Nemora nie miała pojęcia, jak wytłumaczyć swoje godzinne spóźnienie, ale nie miała czasu zaprzątać tym swojej głowy; zamiast tego, dopaliła papierosa w mgnieniu oka i spojrzała na Elijaha.
— Bardzo cię przepraszam, ale muszę lecieć. Jestem tak kurewsko spóźniona, że nie wiem, jak z tego wybrnąć. Na pewno porozmawiamy jutro, do zobaczenia.
Stara wiedźma wyciągnęła z kieszeni pył startych ziół i pocierając nim swoje dłonie, rzuciła pod nosem kilka podstawowych zaklęć. Proch zaczął skrzyć się szybko i nim ktokolwiek się spostrzegł, Nemora zniknęła z dusznej palarni. Pojawiła się w samym centrum tłocznego Evefar, nie wzbudzając niczyjej ciekawości.
Do baru wpadła z impetem burzy śnieżnej i jeszcze stojąc w progu, namierzyła gromadę dobrze znajomych jej ludzi. Zabawa trwała już w najlepsze, choć Nemora nie zamierzała dołączać w środek imprezy kompletnie trzeźwa; toteż nim weszła do środka, odpaliła świeżutkiego jointa, wprawiając się w znakomity nastrój. Podeszła do przyjaciół z pokornym uśmiechem.
— Hej. Przepraszam. To przez ten pieprzony gwiazdozbiór Skocznika.
Pani Hardam przywitała wszystkich całusem w policzek i kiedy zajęła wolne miejsce, podała niedokończonego skręta do Eliota.
— Co mnie ominęło, o czym rozmawiacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz