Jego kompanii byli już całkiem w dobrych humorach po paru piwkach, jak i również paru głębszych. Uważał, że kadra tej akademii była wyjątkowo dobrym towarzystwem do takich właśnie spędów, jak i nawet zwykłych wycieczek szkolnych. Tam to się czasem potrafiło dziać.
— Przestańcie siać czarne scenariusze, wy w ogóle przeglądaliście opis tego stworzenia? To podobno jakaś zagubiona laska, wyglądem przypomina kogoś w wieku nastoletnim, nie może być aż tak groźna — wzruszył ramionami, słuchając lamentów swoich kolegów z pracy. Wzięli to wszystko zdecydowanie za bardzo na poważnie i interpersonalne. Prawda była taka jednak, że jakby miało coś się stać, to byłoby prawdopodobnie jak powiedział Eliot, jednak tego już nie zamierzał mówić na głos, żeby dodatkowo ich nie martwić. Poklepał już lekko pijanego Na'veena po plecach, widząc, że jemu było już zdecydowanie dosyć. Zwłaszcza po tych jego rybich zachowaniach, że wypuszczał z siebie wodę. W sumie dosyć śmiesznie to wyglądało.
— Wiesz, Daren, że to wcale nie jest takie proste jak ty to sobie wyobrażasz — dodała za chwile nieco oburzona słowami mężczyzny. Ale Daren się zastanawiał, kiedy ona nie była raczej oburzona i czy kiedykolwiek zgadzała się z nim w czymkolwiek? Z resztą tak samo było z Nemorą. Czasem były one trochę upierdliwe dla niego. On raczej wyznawał trochę inne podejście do życia.
— Nie będzie źle, nie przejmuj się, Eliot — spróbował go uspokoić, widząc jego zmartwioną minę. Nie chciał zniszczyć dobrej atmosfery, tym tematem, ale mimo wszystko fajnie było go obgadać. Spojrzał za okno, było już dość ciemno, ale w sumie to jeszcze nikomu nie było chyba śpieszno do domu. Widział to po ich zadowolonych minach i luźnych rozmowach, które trwały między każdym z grupy w międzyczasie.
— Nie wiem, czy ktoś w mieście się tutaj tym specjalizuje, pewnie tak, ale na razie wystarczy chyba obserwacja, chyba w tym się chociaż ze mną zgodzicie, co? — najbardziej to pytanie było skierowane do szproty, na co ona prychnęła, nieco pogardliwie na dodatek! Usta mężczyzny zwinęły się w wąską, prostą linie, a jego oczy przewróciły się teatralnie nieco zirytowane.
— Ale może i masz racje — powiedział spokojnie Brock. W końcu, ktoś mu przyznał racje.
— Zawsze można rzucić zaklęcie obronne na szkołę, choć to mało teraz da, jeśli Wendigo jest już w pobliżu, więc chyba faktycznie obserwacja musi nam na razie wystarczyć — przyznała w końcu dyrektorka i się napiła szota. Zamówili sobie na koniec jeszcze drobny posiłek w postaci Pizzy z warzywami i drugiej z mięsem. Daren chwycił kawałek z mięsem i nałożył ją dość upitemu już Panie Rybce, żeby coś zjadł.
— Zjedz, to poczujesz się nieco lepiej, stary — Brock i Clement zaśmiali się, widząc w jakim stanie jest nauczyciel. A diablicek uważał, że czasem warto było się zresetować w taki sposób. Wyraźnie mu posmakowało, więc czemu nie? W końcu, to nie było tak, że miał teraz pić na umór, non stop. Sam też łapczywie chwycił za kawałek i zjadł go bardzo szybko. Jak on lubił takie tłuste przekąski.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz