Pani Hardam uważnie przysłuchała się odpowiedziom
młodego Elijaha i w międzyczasie wyciągnęła z kieszeni paczkę czerwonych
Borgundów. Wybrała jednego z czterech ostatnich papierosów, wsadziła do
ust i odpaliła starą zapalniczką. Nim odpowiedziała, zaciągnęła się,
przytrzymała dym w płucach i wypuściła gęstą chmurkę toksycznych oparów z
nosa, delektując się gorzkim smakiem dobrych, drogich szlugów. Dopiero
wtedy uśmiechnęła się łagodnie i zadarła głowę, spoglądając na młodego
Garcię. Problemy z nauką w pierwszych dniach roku akademickiego,
zwłaszcza dla starej wykładowczyni brzmiały raczej alarmująco, chociaż
Nemora wiedziała doskonale, że młodzieniec tak inteligentny, na pewno ze
wszystkim sobie poradzi.
— Cóż, no tak. — zadumała się przez chwilę. — Z
magią mogę pomóc, zapraszam, ale z medycyną mam niewiele wspólnego.
Lekarz ze mnie żaden, nie słucham nawet na szkoleniach BHP.
Żeby odpowiedzieć na pytanie o sobie,
pani Hardam potrzebowała dodatkowej chwili. Jej życie było ostatnio
dość chwiejne, a wpływ na to miała szczególnie wizyta Aurory. Do myśli o
wybiedzonej dziewczynie Nemora wracała dość często, mając szczerą
nadzieję, że ta poradziła sobie jakoś w Everfar.
Miała też nadzieję, że
wkrótce znów złoży jej wizytę.
— Bywało lepiej,
ale bywało też i gorzej. Horoskop ostrzegał zresztą, że gwiazdy nie będą
mi sprzyjać. Ponoć gwiazdozbiór Skocznika jest w tym miesiącu w
nieprzychylnym dla mnie położeniu, więc będę miała trochę pod górkę. Na
razie wszystko się zgadza. — wyjaśniła szczegółowo. — W lesie
spokój. Na pewno większy niż tutaj. Dzieją się tam dziwne rzeczy, ale to
normalne w miejscach, gdzie natura rządzi się swoimi prawami.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz