Delikatny trzepot skrzydeł dotarł do hebanowego
wilczura jeszcze zanim dostrzegł jego źródło. Stanął w pół kroku i
poruszając szpiczastymi uszami, spróbował zlokalizować położenie
dźwięku. Węszył przy tym zajadle, wyłapując tylko ulotną woń czegoś
ciepłego i słodkiego, a zarazem słonego i gorzkiego. Dokładnie tak
zapamiętał swąd pomorskich krain, gdzie cuchnęło świeżą rybą, słoną wodą
i gnilnymi wodorostami. W końcu zapach stał się mocniejszy, a na
horyzoncie, kilka jardów dalej, pojawiła się postać młodej kobiety o
urodzie dość charakterystycznej.
Juho
wiedział doskonale, że nieznajoma nie była dla niego żadnym zagrożeniem,
więc pozwolił sobie na ciekawość. Mógł ją zaatakować i skłamałby,
mówiąc, że o tym nie pomyślał, ale skrzydła stawiały go na przegranej
pozycji. Była to przecież przewaga, z którą żaden czworonożny drapieżca
nie mógł się mierzyć. Czekał zatem cierpliwie na jej ruch, dziwiąc się
przy tym, że w ogóle odważyła się zagrodzić mu drogę. Niecodziennie
spotykał ludzi, którym brakowało rozumu i instynktu samozachowawczego.
Kiedy przechodnie lub grzybiarze, dostrzegali w oddali wielkiego,
czarnego wilka, zazwyczaj uciekali jak najprędzej.
Kobieta pozostawiła na ziemi wonne pudełko i, sugerując się jej zapachem, odleciała gdzieś niedaleko.
Juho
podszedł bliżej, obwąchał kontener dokładnie i wyjadł z niego wszystkie
mięsne kąski, nie częstując się niczym więcej. Marchew i ziemniaki
zostawił dla ptaszysk lub gryzoni; on już nie gustował w takich
specjałach.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz