Czując kolejną falę ciepła przepływającą przez niego przez za szybko wypite piwo Na'veen zdziwił się jak ciepło może być przyjemne. Zawsze ciepło oznaczało utratę wody, tutaj pił coś co przynosiło mu wodę i rozprowadzało przytulne uczucie w środku.
- Moja rodzina.. - Cień przebiegł po jego twarzy. Tak długo już nie mógł się z nimi zobaczyć.. - .. Często zbierała atrament z kałamarnic, jedne szczególnie żyjące w słodkich wodach mają bardzo podobny smak. - Kelnerka podeszła do stolika i postawiła przed nimi mini szklaneczki pełne delikatnie złotej barwy napoju. Wyciągnął dłoń lekko do góry i zamówił kolejne piwo ciemne, korzystając z okazji.
- 'Veen', 'veein' lub 'nayviuer'. Kolejno można przetłumaczyć na 'woda', 'wodny' i hm.. 'zjednoczony'? Ostatnie jest cięższe do przeniesienia na wspólny język. Większość z nas nosi część imienia pochodzącego od pierwszego założyciela Fali, w moim przypadku Na'veen, Veen, dom wody. Imię reprezentuje Ciebie i cały dom jednocześnie.. Nazwiska są mniej ważną częścią, tutaj każdy może wybrać swoje. - Uśmiechnął się lekko, tutaj musiało to wyglądać zabawnie. Na planie wodnym, dom wody i nazwy z wodą w treści, dla żywiołaków wody. Wodna woda wodnista.
Gdy Daren zaczął pytać o plotki Na'veen nie odpowiedział nic, tylko kiwnął głową przytakująco. Dostał list, zapraszający go ponownie do Akademii na stanowisko nauczyciela pomniejszego przedmiotu i przybył. Nie miał jeszcze okazji porozmawiać z nikim z dyrekcji i obecnie myślenie o tym sprawiało, że jego brzuch się skręcał od środka więc zmienił temat..
- Muszę kiedyś spróbować siłowni, słyszałem, że można nauczyć się lepiej chodzić. - Na'veen dalej nie biegał, jego naziemne płetwy walczyły z nim ciągle. - I, że często opuszcza się 'dni nóg'? Nogi mają osobny dzień? Jak się nie uczestniczy to wtedy zanika zdolność chodzenia? - Zamyślił się na moment. - Walka bronią białą.. Wykorzystujesz to w codzienności poza nauczaniem? - Na'veen nienawidził wręcz przemocy, ale wiedział, że w każdym ekosystemie są niebezpieczeństwa przed którymi trzeba się chronić. Gdyby ktoś zaatakował jego uczniów albo i jego samego, użyłby mocy defensywnie. Starając się nie pozbawić życia ponownie żadnej istoty..
- Co to jest? - Widział innych pijących to przy barze i teraz jego towarzysz również wykonał swego rodzaju rytuał, ale sam nie mógł stwierdzić jakiego rodzaju ciecz spoczywała w małym szkle. Gdy się w nią wpatrywał, wyczuwał.. Niebezpieczeństwo. Aż jego łuski na przedramionach stanęły dęba wychodząc spod skóry, przetarł je dłonią. Spróbował powtórzyć po nim, wziął sól i posypał na język krzywiąc się od mocnego zasolenia. Teraz ciecz.. Szybko wychylił małą szklaneczkę i mało nie podskoczył z krzesła. Gdyby ogień był cieczą - to byłaby tequila. Jego gardło stało w ogniu, jak jezioro z benzyną na powierzchni, jego ciało chciało wymusić kaszel, stłumił go chwilowo i z trudem wziął łódkę z cytryny i wgryzł się w miąższ... W tym momencie stwierdził, że ludzie mają życzenie śmierci i bólu. Kto zdrowy przy zmysłach chciałby się tego napić dobrowolnie? Zapił całość ciemnym piwem, ulga ukoiła jego gardło, już kasłał lżej.
- Na Fale.. Nigdy więcej. - Odsunął od siebie szkło i podparł swoje czoło łokciem na stole. Drobne krople wody uformowały się na jego skórze z wysiłku. Podniósł głowę z powrotem gdy usłyszał więcej głosów dołączających do stolika.
- Cześć wam, jak się macie? - Dyrektorka zdecydowanie go zaskoczyła, krok za nią było więcej osób. Wstał i dostawił dodatkowe krzesła od wolnego obok stolika za pozwoleniem kelnerki. Wciąż wracając do siebie po nagłym szoku smakowych poczuł się zagubiony nagłą ilością osób, prośbą o opowiadaniu więcej o swoim świecie. W pół otworzył usta by coś powiedzieć i zaraz zamknął. Cicho odetchnął widząc kolejną osobę, która przyszła nieco później niż reszta, tym samym zabierając uwagę z jego osoby.
- Mam nadzieję, że dużo mnie nie ominęło? - Do gromadki dołączył jasnowłosy towarzysz. Wydawało się, że cały nauczycielski narybek zgromadził się przy jednym stole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz