Dziś drogie dzieci, opowiem wam bajeczkę..
Był sobie wielki, trzygłowy pies... Był on prosty, nie wymagał wiele. Nie był duszą towarzystwa, lecz znalazł przyjaciół. A nawet więcej.. Poznał piękną wilczycę na swojej drodze. Był w trakcie szkolnego balu u jej boku. Odwzajemniała jego uczucia i poznał szczęście, jakiego nigdy nie śmiał sobie wyobrażać. Czuł, że nic go nie mogło powstrzymać w tamtym momencie. Och jak bardzo się mylił..
Skylos siedział z opuszczonym łbem na ławie szkolnego korytarza. Przekręcał w dłoni losowy kamień, który podniósł w trakcie drogi do akademii. Nie miał pomysłu gdzie się umieścić. Wyprostował się i oparł głowę o zimną ścianę. Musiał znaleźć swój pokój. Wziął głęboki wdech i wstał, skierował swoje kroki do dormitorium. Zawahał się w pół kroku przy lazarecie, wspomnienie jego wilczycy odwiedzającej go i gorąca.. Smak krwi splamił jego język gdy przegryzł wargę za mocno. Więcej się nie zatrzymał.
Dotarł prosto do przydzielonego pokoju, otworzył go i zrzucił swoją torbę z ramienia obok jednego z wolnych łóżek. Wciągnął powietrze głęboko do płuc by sprawdzić czy ktoś jeszcze tutaj jest poza nim. Widocznie nikt jeszcze nie został przydzielony. Oby tak zostało na dłużej. Wyciągnął szyję by poprawić runiczną obroże na sobie i podszedł do okna by je otworzyć na rozcież. Zimne powietrze wtargnęło do środka i szybko wypełniło całe pomieszczenie. Ogar z podziemia czuł się lepiej w zimnie. Ściągnął kołdrę z łóżka i ułożył na innym obok, samemu kładąc się na brzuchu na prześcieradle. Rozczapierzył swoje palce i wbił paznokcie w prześcieradło drapiąc je podczas przeciągania. To by było na tyle, jego zadaniem na dziś było dostać się do Akademii, znaleźć swoje miejsce i odpocząć po podróży. Skylos prychnął. On nie odpoczywał, on strzegł przez tysiąclecia... Ale teraz może się zdrzemnie. Nie bo tego chce.. Nie ma nic innego do roboty. Skrzyżował ręce pod brodą i przymknął oczy. Niedługo później niski pomruk słychać było nawet przed drzwiami.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz