Słuchał z dokładnością słów kolegi. Wydawał się być równie skupiony co on, gdy wspominał o jego morskich, oceanicznych tradycjach. Były na pewno one dość niecodzienne dla samego Darena, jednak było to fajnie, dowiedzieć się czegoś nowego na jakiś temat i przy okazji poznać kogoś bliżej. Co jakiś czas mu przytakiwał, żeby drugi mężczyzna, wiedział, że diabeł go słucha uważnie. Co jakiś czas przy tym napił się już kolejnego piwka. Ach, mieszanie alkoholu, to może nie był dobry pomysł, ale raz na kiedy można - tak sobie pomyślał, zadowolony z siebie.
— Fajne macie te zwyczaje — w końcu skwitował, gdy niebiesko włosy skończył swoją opowieść o domu. I mówił to na poważnie. Rozbawił się jednak, gdy zaczął mówić o siłowni, chyba ktoś mu to niezbyt dobrze wytłumaczył, albo mężczyzna nie do końca rozumiał jeszcze to czego się dowiedział. Jednak nie było przeszkód żeby mu dokładnie wytłumaczyć.
— I chodzić i biegać, ma się na pewno lepszą kondycję, gdy się robi to regularnie. No i panny lubią takie wysportowane ciała — był dość rozbawiony, gdy to mówił, co było widać. Alkohol zaczął miło go w końcu rozgrzewać, co znaczyło, że w końcu zaczął działać tak jak powinien! Rozluźnił umysł na tyle, by się bardziej otworzyć.
— Nie, nie zanika, haha, chodzi o to, że muskularni faceci często zapominają ćwiczyć nóg i potem to wygląda karykaturalnie, bo nóżki mają chudziutkie, a łapy wielkie — zaśmiał się parę razy, już nie mógł się powstrzymać. Na samą myśl o tych karykaturach i memach związanych z nimi zanosiło go na głośny rechot. Ach, gdyby Na'veen wiedział, co to memy...
— Nie, teraz już nie, kiedyś należałem do policji, to się przydawało z bandziorami — uśmiechnął się szerzej na te durne wspomnienia z poprzedniej pracy. Była to mocna harówka, jednak nie przeszkadzało mu to. Lubił tą robotę, jednak potrzebowali go też w szkole, tak, że w końcu trafił do akademii. I ta praca równie bardzo mu odpowiadała.
— To jest Tequila, przyjacielu, mocna jest, uważaj — ostrzegł go, nalewając sobie drugą partie. Palił go przełyk, ale lubił to uczucie. Mniej jednak będzie lubił ból głowy na następny dzień. Przyglądał mu się uważnie, gdy ten jej próbował, co mogło się wydać innym dziwne, jednak wcale nie było - chciał po prostu zobaczyć jego śmieszną reakcje - i się nie zawiódł, przeżył to mocno, biedak. Ten jednak się tylko zaśmiał na jego słowa i poklepał go po ramieniu, podśmiewając się dalej. Jednak nie było to złośliwe. Czuł się dobrze w towarzystwie mężczyzny. Jednak po tym jak przyszła reszta nie dowiedział się już nic więcej na temat mężczyzny, bo wszedł Eliot cały na biało i jakoś rozmowa zeszła na inny tor.
— Siema, stare smoczysko — też go klepnął przyjacielsko w ramie, zrobił mu miejsce obok siebie i dyrki na kanapie na której siedzieli, żeby ten mógł się dosiąść koło tej dwójki.
— W sumie, to trochę was ominęło, zdążyłem się dowiedzieć parę rzeczy na temat naszej rybki i zobaczyć jego reakcje na tequile — powiedział na chwilę przymykając oczy. Po chwili jednak je otworzył i przywołał do siebie wzrokiem kelnerkę i zamówił wszystkim jakieś różne szoty i nieco ładniej ułożył talerze, żeby każdy miał dostęp do przekąski. W końcu do alkoholu trzeba coś zjeść! To było podstawą dobrej zabawy. Jedzenie, picie i super rozmowy.
— Co tam u was słychać? — zapytała dyrektorka, czyli Aquata,spoglądając na wszystkich dookoła.
— Dziecko, dobrze wiesz, że u mnie w porządku — odezwał się Clement, a zaraz po nim Brock dodał:
— Stara bida, ale pozwolicie, że tak zmienię temat. Słyszeliście te plotki o tym zasranym wendigo? Trzeba będzie pilnować terenu szkoły bardziej niż zwykle
— Nawet mi nie mów — załamana Aquata, przetarła swoje czoło widocznie zażenowana tym wszystkim.
— Ale w czym problem w sumie? Uważacie, że jeden osobnik nie będzie się bał przyjść do szkoły, żeby kogoś zjeść? Dajcie spokój — powiedział rozbawiony Daren, jakoś sobie tego nie wyobrażał. Za dużo osób z mocą ognia było w szkole i z tego wendigo zostałby popiół. Spojrzał na pozostałych chłopaków wyczekująco.
— A wy? Co o tym myślicie?