Uśmiechnęła się szerzej, słysząc jego durnowaty żart, brzmiący na jakiś podryw. Czemu nie.
— Z pewnością jesteś bardzo gorący — Puściła mu równie łobuzerskie oczko. Takie głupoty poprawiały jej humor. Zawłaszcza, że dziś czuła się jakoś tak. Inaczej, mocno niepewnie.
— Nawet jak jest na minusie? Ja bym była od razu chora — burknęła na samą myśl niezadowolona. Denerwowały ją takie małe drobiazgi, których ona nie mogła spróbować. Kochała zimę, jednak mimo jej miłości do tej pory roku, ona nie była dla niej. Bardzo szybko się zaziębiała i słabła w taką pogodę. W lato w sumie też. Wiosna i jesień były tylko w miarę bezpieczne dla niej.
— Fajne zajęcie w sumie, takie niecodzienne — Ale on był quirky, taki inny. W umyśle sama kisła ze swoich durnych porównań i nawiązań. Starała się uspokoić, tylko, żeby nie wybuchnąć śmiechem, bo jeszcze by ten biedny chłopak sobie pomyślał, że jakaś idiotka z niej była. Ale udało się jej i się uspokoiła.
Gdy ten się przedstawił, ta podała mu swoją delikatną dłoń i uścisnęła równie lekko.
— Jestem Cëiteag Wálshy, ale raczej mówią mi Tea — puściła jego dłoń pierwsza. A wtedy dopiero zauważyła, że wpatrywali się sobie w oczy. Postanowiła tego nie przerywać. Nie mógł tak po prostu jej zdominować. Lekko przechyliła głowę w bok, a gdy powiedział jej kolejne zdanie, to pokiwała rozbawiona głową, obnażając przy tym uśmiechu swoje długie, ostre kły.
— Ja? Dzika? Skądże! — udała oburzoną i zacisnęła swoje pełne usta w dzióbek, udając taką niewinną.
— W sumie, to jestem dzikim zwierzęciem z lasu, ciężko, żebym miała w sobie coś ludzkiego — odgarnęła kosmyk włosów, a spod spodu nagle wyszły puchate, białe uszy, którymi poruszyła tanecznie. Chwyciła go pod ramię i ruszyła z miejsca, chcąc przejść się po zimowym, pięknym ogrodzie, podziwiając ten krajobraz. Doceniając to, jaką uwagę wszyscy poświęcają tej szkole, żeby było właśnie tak pięknie jak jest teraz.
— Za to ty wydajesz się być bardzo charyzmatyczną osobą — kultura nakazywała nawiązać dalszą konwersacje. Nagle przeszły ją ciarki i jej uszy się nastroszyły. Cały czas czuła się z jakiegoś powodu obserwowana. Trochę ją to przerażało czasami. Ale to było pewnie dlatego, że odczuwała emocje innych osób. Przynajmniej tak sobie wmawiała, bo aktualnie nie używała mocy.
— Często tak przychodzisz tu pływać, jak przebywasz w akademii? — zapytała po chwili, autentycznie ciekawa. To było morsowanie w sumie.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz