Tego dnia miała iść odwiedzić swojego dziadka w szkole i przynieść mu parę słodkich przysmaków.
Postanowiła jednak, że będzie to bardzo długi spacer. Przynajmniej w stronę Akademii, do póki nie bolały jej skrzydła. Zwłaszcza, że pogoda tego dnia była no piękna, aż żal było jechać pociągiem. W Torbie niosła parę karobowych babeczek, ciasta i obiad dla dziadka. Mimo, że sama często nie jadła mięsa. to chętnie je przygotowywała staruszkowi. Szła tak już dobre dwie godziny, gdy nagle na ziemi zobaczyła krew, a zaraz obok odrąbany łeb biednej sarenki. Taka była w końcu natura - brutalna, walcząca. Nie przejęła się tym zbytnio, do póki nie zobaczyła parę kroków dalej, dużego. czarnego wilka. Odleciała wyżej od ziemi, żeby nie zostać zaatakowaną. Ale zrobiło jej się szkoda wilka, który widocznie nie był zainteresowany gnijącym mięsem sarny, Z resztą tam i tak niewiele już było ze względu na ptaki.
Westchnęła ciężko i wylądowała duży kawałek dalej od zwierzęcia, torując mu drogę. Ostrożnie włożyła rękę do torby i wyjęła z niej duże pudełko z ryżem, sosem mięsnym z marchwią i ziemniakami oraz kurczakiem. Przykucnęła, otworzyła pudełko i postawiła je na ziemi, po czym delikatnie odbiła się od ziemi i usiadła na najbliżej gałęzi jakiegoś starego drzewa. Było zimne, usiadła na śniegu, ale aż tak bardzo jej to nie przeszkadzało. Chciała poobserwować majestatyczne zwierze.
— Smacznego , mam nadzieje, że będzie Ci smakowało, malutki — powiedziała, uśmiechając się w końcu delikatnie w stronę zwierzęcia. Chwilę je poobserwowała, jednak nie chcąc tracić kolejnej godziny, ruszyła w drogę, uruchamiając swoje skrzydła do lotu. Postanowiła tylko, że potem wróci po pudełko, żeby nie walało się po lesie. Teraz już została jeszcze godzina, by dolecieć, a i tak było już późno i robiło się powoli ciemno.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz