- Bo powinno się to doceniać i każdy to wie. Dobrze, że
zaliczasz się do tych osób – odpowiedział spokojnie z szerokim uśmiechem. W
gruncie rzeczy to się cieszył, że były jeszcze takie osoby, jak Ceiteag. Sam
starał się patrzeć na innych tak, żeby ich doceniać za to, jakimi osobami byli,
ale od wieków zauważał, jak ludzie tracili tę umiejętność. Wywoływali wojny
domowe, spory sąsiedzkie, umyślnie utrudniali życie innym. Kłócili się o
tereny, o spuściznę po rodzicach. Próbowali rządzić innymi, narzucali im to, co
mieli robić i sposób, w jaki to mieli robić. Niszczyli naturę i budowali
kolejne budynki, które za nic miały zdrowie.
- Możesz tak całkowicie zmienić się w zwierzę? – spytał z ciekawości, patrząc jak chowała uszy bez żadnego oporu. Pamiętał, że oni woleli zostawiać skrzydła na widoku. Były jedną z piękniejszych części ich ciała, dlatego wręcz się tym chwalili. Poza tym często też używali.
- Jestem Strażnikiem – odpowiedział, starając się mówić tak prosto, jak jemu to przedstawiano, gdy był dzieckiem. – Formalnie odradzam się co pięćset lat, ale tak naprawdę wtedy, kiedy świat mnie potrzebuje. Jeśli mrok i chaos zaczynają przekraczać pewną granicę i chwieje się balans pomiędzy dobrem, a złem, to ja interweniuję. Można powiedzieć, że jestem tak, jakby duszą świata i mam strzec jego równowagi – wyjaśnił, starając się tego nie komplikować. – Tylko niezbyt pamiętam, jak mam to robić, do czego jestem zdolny, nie wiem, jakie mam umiejętności i nie pamiętam swoich poprzednich… ymm… żyć? – zastanowił się, czy użył odpowiedniego słowa, ale inne nie przychodziło mu do głowy. – Powiedziałbym, że moglibyśmy najpierw udać się do miasta na te zakupy i zahaczyć przy tym o Rudyment, ale chyba nie będę dobrym partnerem na zakupy… - podrapał się trochę speszony po karku. – Biblioteka?
- Możesz tak całkowicie zmienić się w zwierzę? – spytał z ciekawości, patrząc jak chowała uszy bez żadnego oporu. Pamiętał, że oni woleli zostawiać skrzydła na widoku. Były jedną z piękniejszych części ich ciała, dlatego wręcz się tym chwalili. Poza tym często też używali.
- Jestem Strażnikiem – odpowiedział, starając się mówić tak prosto, jak jemu to przedstawiano, gdy był dzieckiem. – Formalnie odradzam się co pięćset lat, ale tak naprawdę wtedy, kiedy świat mnie potrzebuje. Jeśli mrok i chaos zaczynają przekraczać pewną granicę i chwieje się balans pomiędzy dobrem, a złem, to ja interweniuję. Można powiedzieć, że jestem tak, jakby duszą świata i mam strzec jego równowagi – wyjaśnił, starając się tego nie komplikować. – Tylko niezbyt pamiętam, jak mam to robić, do czego jestem zdolny, nie wiem, jakie mam umiejętności i nie pamiętam swoich poprzednich… ymm… żyć? – zastanowił się, czy użył odpowiedniego słowa, ale inne nie przychodziło mu do głowy. – Powiedziałbym, że moglibyśmy najpierw udać się do miasta na te zakupy i zahaczyć przy tym o Rudyment, ale chyba nie będę dobrym partnerem na zakupy… - podrapał się trochę speszony po karku. – Biblioteka?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz