Uśmiechnął się
tylko pod nosem. Jej reakcja nie była odmienna od tych, z którymi do tej pory
miał styczność. Niewiele osób wierzyło w to, co mówił o swojej rasie. Pojawił
się niemal razem ze światem, ale nikt wtedy nie uważał tego za coś dziwnego. W
końcu nie tylko on wtedy postawił swoje pierwsze kroki. Było ich wielu, a każdy
opiekował się czymś innym. On zaczynał od słońca, jeśli te sny były
wspomnieniami, a nie marzeniami.
- Pamiętam tylko niektóre swoje życia i to jak mnie wtedy nazywano… Niestety nie wiem, pod jaką nazwą się pojawiłem i w jakim celu. Pamiętam tylko, że codziennie rano musiałem wymienić na niebie Thearę… – zaczął trochę pokrętnie wyjaśniać, nie wiedząc jak przeczucia i instynkt przełożyć w słowa. Większość rzeczy, o których teraz mówił wiedział tylko od rodziców, którzy tylko przekazali mu podania od swoich przodków. – Nazywano mnie Benu, Simurg, Ruk i również innymi nazwami, ale tej pierwszej nie pamiętam i nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej sobie ją przypomniałem – westchnął, pozwalając dziewczynie złapać się pod ramię. Zerknął na nią z uśmiechem i podążył w ślad za nią.
- Ale to znaczy, że się jakoś gorzej czujesz, że nie możesz zmieniać formy? Czy może po prostu nie chcesz? – pociągnął temat wyraźnie zaniepokojony tym, co mu powiedziała. Nie wyglądała na chorą, ale może to były tylko pozory? Może coś się działo i dlatego nie miała na to siły?
- A to w szkole nie ma biblioteki? Jest tylko w miasteczku? Czy jednak najpierw Rudyment? – dopytał, analizując jej słowa. Wydawało mu się, że gdzieś w murach akademii było takie miejsce, chociaż może faktycznie ciekawsze księgi będą w tym sklepie?
- Pamiętam tylko niektóre swoje życia i to jak mnie wtedy nazywano… Niestety nie wiem, pod jaką nazwą się pojawiłem i w jakim celu. Pamiętam tylko, że codziennie rano musiałem wymienić na niebie Thearę… – zaczął trochę pokrętnie wyjaśniać, nie wiedząc jak przeczucia i instynkt przełożyć w słowa. Większość rzeczy, o których teraz mówił wiedział tylko od rodziców, którzy tylko przekazali mu podania od swoich przodków. – Nazywano mnie Benu, Simurg, Ruk i również innymi nazwami, ale tej pierwszej nie pamiętam i nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej sobie ją przypomniałem – westchnął, pozwalając dziewczynie złapać się pod ramię. Zerknął na nią z uśmiechem i podążył w ślad za nią.
- Ale to znaczy, że się jakoś gorzej czujesz, że nie możesz zmieniać formy? Czy może po prostu nie chcesz? – pociągnął temat wyraźnie zaniepokojony tym, co mu powiedziała. Nie wyglądała na chorą, ale może to były tylko pozory? Może coś się działo i dlatego nie miała na to siły?
- A to w szkole nie ma biblioteki? Jest tylko w miasteczku? Czy jednak najpierw Rudyment? – dopytał, analizując jej słowa. Wydawało mu się, że gdzieś w murach akademii było takie miejsce, chociaż może faktycznie ciekawsze księgi będą w tym sklepie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz