Nemora przygotowała pieczeń, która za pomocą kilku zaklęć i czarów gotowała była w mniej niż piętnaście minut. Kaczka wyglądała pysznie, choć pani Hardam doskonale wiedziała, że jej starania nie zostaną zauważone – dziecko to zajadało się surową dziczyzną, więc nie było powodów podejrzewać, że kwestie smakowe lub wizualne miały dla niej jakiekolwiek znaczenie.
Mięsny, aromatyczny zapach wkrótce wypełnił całą chałupę i prędko zastąpił swąd palonego kadzidła, obiecując tym samym pyszne śniadanie. Nemora w godzinach porannych wolała raczej zjeść jajka lub tosty i choć talerz pełen mięsa o wschodzie słońca był raczej ekscentryczny, Aurora była oczywistym drapieżnikiem, więc nie było sensu odmawiać jej biologicznym potrzebom. Pani Hardam, poza tym, chciała ją ugościć najlepiej jak było to możliwe.
— Nemora Hardam. — kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie i nałożyła na swój talerz kawałek mięsa, całą resztę zostawiając Aurorze.
— Skąd pochodzisz, słońce?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz