Nemora wiedziała, że życzliwość ma wielką moc. Ignorowała więc wszystko, przy czym upierało się to dziecko, czując, że naprawdę potrzebuje pomocy i wsparcia. Nie podejrzewała jej zresztą o złe zamiary, bo chociaż było w niej coś przerażającego, sama wyglądała na przerażoną. Pani Hardam w akademii spędziła ponad piętnaście lat i nie sądziła, że coś może ją jeszcze zaskoczyć. Pracowała już z trudną młodzieżą i słuchała zatrważających historii o tym, co przeżyli, a czego nigdy nie powinni doświadczyć. W tamtej chwili czuła, że wszystko, co ta koścista dziewczyna nosiła w sercu było jej dobrze znane.
— Tak, to bardzo duże miasto. W sumie ogromne. Zdarzyło mi się tam zgubić raz czy dwa.
Nemora maszerowała przez las schylając się, ilekroć dostrzegła pod swoimi stopami gałązkę lub patyk.
— Hm, cóż. — bąknęła. — Jak to w dużym mieście zgonów jest dużo. Ludzie często giną w wypadkach, zazwyczaj na drogach. Rzadziej dochodzi do morderstw, chociaż była ostatnio taka sprawa. Jakiś wampir stracił nad sobą kontrolę i w amoku zabił czworo młodych ludzi. Rada Magiczna debatuje teraz co z nim zrobić.
W czasie urlopu pani Hardam nie była na bieżąco z niusami, ale sprawa ta była na tyle głośna, że dotarła nawet do jej mało cywilizowanej chaty w środku lasu.
— Tak, to tutaj. Przed wyjściem rozpaliłam ogień. Ogrzejesz się trochę, skarbie.
Kobieta pchnęła drzwi i zasunęła zamek, dopiero kiedy obie znalazły się w środku.
Chałupa Nemory Hardam była raczej dziwaczna. Osobliwe wnętrze i wystrój dopełniał duszący zapach kadzidła, a dookoła panował pozorny nieporządek: na pułkach ustawiono zwierzęce kości, czaszki, eliksiry, z sufitu zwisały suszone zioła i rośliny, a kolorowe butelki zawieszono sznurem tuż przy oknie.
— Naszykuję ci ubrania i zrobię coś do jedzenia, hm? Co lubisz?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz