By
Afuś
|
00:10
|
Xavis odkluczył w końcu drzwi i otworzył je szeroko przed Nibiru. Jego mieszkanie może i było nieco ciasne, ale chociaż panujący tam porządek robił wrażenie. Dwa niewielkie pokoje, łazienka i kuchnia oddzielona od salonu pół ścianką na kształt blatu. Czasami miał wrażenie, że cała kawalerka była mniejsza od apartamentu w akademiku Nook of Wolves.
Azjata przemilczał już kolejną wzmiankę o kuzynie. Fakt, Rey był ładny, ale to tyle. Shin sam żałował, że tak późno dostrzegł, jakim bucem tak naprawdę był Maxwill.
— No to... witam w moich skromnych prograch. — Rzucił, zamykając za nimi drzwi, po czym ruszył w stronę aneksu kuchennego — To jak, kawę, czy masz ochotę na coś innego? — Spytał łagodnie i znów zerknął na jej nadgarstek. Przez chwilę zastanawiał się nad tym co właśnie powiedziała.
— Przebywanie z ludźmi nie liczy się jako kontakt z rozumnym gatunkiem, czy nie jesteśmy zbyt inteligentni...? — Zabrzmiało to nieco kąśliwie, nawet jeśli nie miał takiego zamiaru. Chciał tylko zorientować się w sytuacji i wiedzieć, czy jest jakikolwiek sposób, by jej pomóc. — W sensie, wiem, że jesteśmy tępi, ale... Nie jesteś sama. — Wysilił się na słaby uśmiech. — Nie wiem, czy jakkolwiek ci to pomoże, ale możesz na mnie liczyć. Zawsze.
— Przebywanie z ludźmi nie liczy się jako kontakt z rozumnym gatunkiem, czy nie jesteśmy zbyt inteligentni...? — Zabrzmiało to nieco kąśliwie, nawet jeśli nie miał takiego zamiaru. Chciał tylko zorientować się w sytuacji i wiedzieć, czy jest jakikolwiek sposób, by jej pomóc. — W sensie, wiem, że jesteśmy tępi, ale... Nie jesteś sama. — Wysilił się na słaby uśmiech. — Nie wiem, czy jakkolwiek ci to pomoże, ale możesz na mnie liczyć. Zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz