Przyjrzała się narzeczonemu z widocznym zadowoleniem, kiedy ten tak szybko znalazł się w jej ramionach. Objęła go za plecy, nieco mocniej, by je po chwili zacząć gładzić.
— Co tam, skarbie? Wszystko w porządku? Wyglądasz na strasznie zmęczonego
Pokręciła głową na boki. Widziała, że był wymęczony i chyba nieco osamotniony. Ostatnio mieli dla siebie mało czasu, oboje byli w końcu zajęci rozwijaniem swoich biznesów. Edith w końcu całkowicie mogła uniezależnić się od pieniędzy rodziny. Z resztą i oni w końcu byli zadowoleni z takiego rozwoju wydarzeń. W końcu nie chcieli płacić dziewczynie, która tak bardzo znieważyła fakt, że powinna związać się tylko i wyłącznie z innym chaosem!
— Może odłożysz na godzinę te papiery? — zapytała, przenosząc jedną dłoń na jego brodę i ją ściskając, nieznacznie poruszając też nią na boki. Widocznie miała dobry humor, Tylko gdy go zobaczyła. Ale prawie zawsze tak było w jej przypadku. W końcu go puściła i wymijając go, udała się do ich całkiem nowoczesnej, ale przytulnej kuchni, gdzie ładnie uszykowała dla nich ciasto. Dała do nich dwie gałki lodów waniliowych i ułożyła na stole z łyżeczką, posypując je skruszoną czekoladą. Usiadła przy swoim talerzu i zaczęła wesoło i szybko pałaszować talerzyk. Była wygłodniała, prawie jak wilk.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz