Można powiedzieć, że z tym szybko przemijającym czasem, dziewczyna się zmieniła - kiedyś Dumat pewnie by powiedział, że na lepsze. Mocno się wyciszyła, przestała szaleć przy każdej napotkanej jej okazji. Zaczęła wszystko dokładnie analizować. Zastanawiała się nad każdym popełnionym przez siebie błędem i co mogłaby zrobić, żeby było lepiej. Odkąd zniknęła większa część jej rodziny, przestała się przejmować czymkolwiek innym. Straciła przez to wiele znajomości. No i tego czarującego, oschłego faceta w którym się tak beznadziejnie zauroczyła. Zrobił tak jak mówił. Zwolnił się i zwyczajnie zniknął. Jak to cisza. Przełknęła głośno ślinę, opierając się na zielonym fotelu, w domu, który ociekał teraz nowością, odkąd Cëity wzięła kredyt i urządziła domek w lesie na nowo. Stary wygląd tego ponurego i biednego mieszkanka, przypominał jej o jej matce i mlodszym rodzeństwu. Teraz została jej tylko siostra, którą wysłała do akademii.
Godzina była już pozna, więc szybko usprzątnęła domek, bo spodziewała się gościa - jej robaczka, Káry. Miała wrażenie, że jak na razie jedynej pociechy w tym świecie. Z ludźmi ze szkoły w większości straciła kontakt całkowicie. Choć wiedziała co się stało z poniektórymi. Wyciągnęła z górnej szafy czerwone wino i położyła je na stoliku, razem z kieliszkami. Przygotowała drobne przekąski na zagryzkę. Kiedy usłyszała dzwonek, poderwała się z miejsca i szybko otworzyła drzwi. Blado uśmiechnęła się do przyjaciółki i ją delikatnie objęła na przywitanie, wpuszczając ją potem do środka.
— Cześć, robaczku, jak tam Ci dziś minął dzień? — zapytała się jej, nieco się rozpromieniając.
— I jak Ci się teraz podoba to miejsce?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz