Po około godzinnej rozmowie z rodzicami, a następnie po kilku próbach skontaktowania się z bratem bez powodzenia, skierowałam się w końcu do stołówki, do której miałam już jakiś czas temu zawitać wraz z współlokatorkami. Wątpiłam czy jeszcze będą siedzieć w budynku, przez ten czas jak gadałam z rodzicami mogły z dwa razy wejść i wyjść, przy okazji poświęcając czas na rozmowę.
Otrzepując buty przez wejściem że śniegu, pchnęłam pół przezroczyste drzwi i weszłam do wnętrza stołówki. W środku znajdowało się kilka osób, zapewne tak samo spóźnialskich jak ja, którym coś wypadło i przegapiły czas na posiłek. W końcu to był pierwszy dzień i mogliśmy sobie pozwolić na taką samowolkę. Podeszłam do bufetu uprzednio zabierając tace, na której położyłam talerz i sztućce. Nie bardzo wiedziałam na co właściwie mam ochotę i co jako pierwsze powinnam sobie nałożyć. Sam widok jedzenia sprawiał, że czułam się z każdą chwilą bardziej głodna. Podczas drogi na zimowisko udało mi się zjeść tylko parę wafli, w tamtym momencie tylko to byłam w stanie zjeść.
Udałam się na drugą stronę bufetu, przy której było mniej ludzi. Zdołałam już nałożyć na talerz makaron ze szpinakiem, jak i dwie grzanki czosnkowe, mimo to wciąż rozglądałam się za czymś co mogłabym zjeść jako deser. Jak na złość to właśnie słodkości było najmniej, nic dziwnego skoro brali po cztery sztuki ciast, tak jak chłopak, z którym się minęłam. Marszcząc brwi odwróciłam się za nim mając nadzieję, że nie zje tego wszystkiego sam. Chwilę lustrowała wzrokiem po tacach z wypiekami, gdy w końcu zatrzymałam spojrzenie na talerzu, na którym leżał pączek. I to nie byle jaki pączek. Czekoladowy. Sięgnęłam po niego i pośpiesznie nałożyłam sobie go na talerz w obawie, że ktoś mógłby mnie ubiec. Na szczęście nic takiego się nie stało. Zadowolona już miałam skierować się do stolika i zająć się zjedzeniem tych pyszności, które nabrałam, gdy usłyszałam za sobą głośne 'Hej'. Zaciekawiona tym podenerwowanym tonem głosu odwróciłam się za siebie i w tym samym momencie zwróciłam uwagę na chłopaka, który właściwie jak ja od dłuższego czasu stał przy bufecie.
- Może nie widziałaś, ale właśnie miałem go brać. To kradzież i obraza - mówiąc to zmarszczył brwi, miałam wręcz wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci, byleby dostać tego pączka, którego rzekomo mu ukradłam
Wpatrywałam się w niego nie bardzo wiedzieć, co mu odpowiedzieć.
- Przepraszam? - spytałam po chwili, niż cicho parsknąwszy, z trudem mogłam powstrzymać śmiech widząc jego wyraz twarzy - Aż tak ci na nim zależy? - mówiąc to przytrzymałam tace jedną ręką, drugą złapałam za pączka, którego powoli uniosłam i wystawiłam lekko w kierunku chłopaka, tak jakbym chciała mu go oddać - Przykro mi, ale go NIE dostaniesz - w tym samym momencie wgryzłam się w pączka, tym samym chcąc potwierdzić swoje słowa, że może sobie o nim zapomnieć - Jutro powinni też podać pączki, więc jutro dostaniesz ode mnie przeprosinowego pączka za dziś. Nawet dwa. Co ty na to? - spytałam oblizując kciuka, który został ubrudzony czekoladowym nadzieniem unosząc spojrzenie na twarz chłopaka, którego chyba od dawien dawna nie wkurzył nikt tak jak, coś takiego nie powinno go zdenerwować, nie miał w końcu pięciu lat, prawda? - Oh - wyrwało mi się widząc poczerwieniała twarz czarnowłosego, liczyłam na to, że jednak uda nam się dojść do porozumienia, albo chociaż obrócić to wszystko w żart, ale nie byłam w końcu swoim głupim bratem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz