Młody mężczyzna przeciągnął swoje spięte ciało i spojrzał na zegarek, który wybijał szóstą godzinę. Szybko wyłączył budzik i westchnął zrezygnowany. Większość jego znajomych wyjeżdżała dziś na zimowisko. On za to nie mógł jechać za karę - no cóż, zdarza się. Nie zależało mu na tym jakoś bardzo, choć podobno sporo nowych osób dołączyło do ich szkoły. Był ciekawostki, ale nigdy nie dawał po sobie tego poznać, po prostu zazwyczaj zdarzało mu się w ciszy obserwować otoczenie i otaczających go ludzi.
        Akurat dziś nie musiał się spieszyć, bo zajęcia zaczynały się dopiero o dziesiątej, więc mógł spokojnie powgapiać w sufit pokoju, nie budząc swoich współlokatorów. Złapał za telefon i wybrał czat z Gideonen. Wysłał mu sms'a. "siema stary, jedziesz na zimowisko 🙄?". Komórka jednak szybko wylądowała pod poduszką, a chłopak podniósł się do siadu. Chwycił za ręcznik i mydło, po czym poszedł do łazienki pod szybki prysznic. Obmył się dokładnie, rozmyślając o najróżniejszych głupotach i ripostach jakie mógł rzucić podczas jego ostatniej kłótni. Związał swoje długie włosy i nabrał więcej powietrza. Założył ubrania oraz swoje ciężkie pasy z miejscami na sakiewki, fiołki i broń. Obejrzał się w lustrze. Miał całkiem wybujane ego, skoro pomyślał, że wygląda nieźle jak zawsze. Najpierw trening przed lekcjami. Ubrał ciężkie buty i wybrał się w okolice mrocznego lasu na bieganie. Nie bał się potworów, ani żadnych innych stworzeń. Z łatwością mógł je zabić. Nie, w sumie nie z taką łatwością. Ale tak myślał. Po męczącym i mokrym od potu biegu, wrócił do pokoju i złapał za telefon. Zero odpowiedzi. Postanowił spróbować jeszcze raz. "GiDeOnn? 🙄" wysłał. Potem znowu, o podobnej treści.  Było jeszcze parę, krótkich godzin do zajęć, więc udał się na stołówkę, gdzie na swoją tackę nałożył zbyt dużo kalorii jak na zwykłego człowieka. Jednak nie dla niego, on pochłaniał miliony kalorii i tak też było tym razem. Sałatka, cztery kanapki wypchane wszystkim i do tego czekoladowy deser. Śmieszne jest to, że pochłonął to wszystko z dwadzieścia minut i wciąż był głodny. Rozmawiał w tym czasie z jego znajomymi, którzy śmiali się z jego apetytu - jak zawsze z resztą. Dzień jak codzień.

Nie wiem czy ktoś został, ale jak ktoś jest w szkole, to zapraszam na wątek z Maciusuem c: