Gideon na próżno próbował doszukiwać się w Zimowisku jakichś zalet, ale im dłużej o tym myślał, tym bardziej żałował, że zdecydował się wziąć w tym wszystkim udział. O wiele bardziej niż między tymi zaspami, wolał być teraz w swoim ciepłym, cichym pokoju gdzie do białego rana czytałby jakieś książki, a potem porwałby któregoś ze swoich znajomych – chociaż nie miał ich dużo – na jakąś niezapomnianą imprezę do Everfar.
Najbardziej zniechęcała go myśl o współlokatorach – bał się, że trafi mu się banda irytujących pedałów, którzy będą plotkować o tak niedorzecznych rzeczach, że Gideon w końcu nie wytrzyma i wywiąże się z tego wszystkiego jakaś kompletnie niepotrzebna awantura.
Kiedy dotarł na miejsce, domek był jeszcze pusty i ta drobna myśl, że miał pierwszeństwo w wyborze łóżka, trochę poprawiła mu grobowy, wiecznie niezadowolony nastrój. Prycze były dwupiętrowe, zrobione ze skrzypiącego drewna i wysłużonych, wygniecionych materacy, na których pewnie żaden z obozowiczów się nie wyśpi, ale Gideon dbał tylko o to, żeby być jak najbliżej drzwi frontowych. Rzucił swój obdarty plecak na dolne łóżko, a potem sam ugniótł się na niewygodnej pościeli i wyciągnął z kieszeni telefon.
Potem wpadnę, tylko powiedz, do której chaty cię przypisali
Crystal Amber
12:16
Tak, pojechałem na tą zasraną wycieczkę. Też tu jesteś???
Mickey Mouse
12:19
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz