Akurat miałem otwarte okno, by pokój się przefiltrował z dymu papierosowego, na to świeże i rześkie powietrze. Siedziałem wygodnie na parapecie. Popijałem koktajl, który zrobiłem sobie wczorajszej nocy. Jego smak jakoś zawsze mi smakował, odkąd po raz pierwszy go próbowałem, mogłem odkrywać coraz to nowe smaki. Tym razem też tak było. Wiem, jak się go robi, ale i tak każdy smak jest nowy i inny niż poprzedni.
Obserwowałem scenerie na zewnątrz, mam jakiś tam widok, ale nic specjalnego się nie działo. Nim spostrzegłem, wypiłem cały napój, który wziąłem sobie na takie śniadanie. Zszedłem z parapetu i zamknąłem za sobą okno, gdy w końcu się wywietrzyło. Odświeżyłem się i ubrałem w miarę przyzwoicie, by się nie rzucić w oczy. Zazwyczaj tak jest najwygodniej, ciemne ciuchy i wymijanie wszystkiego, co się rusza i mówi. Miałem na sobie podkoszulek, który współgrał z resztą garderoby, do tego bluza z kapturem. Oczywiście nieodłącznym elementem, paczka fajek i zabawna zapalniczka w kształcie kota. Zapalniczki, mam ich pełną kolekcję. Telefon wylądował w standardowej kieszeni. Założyłem kaptur na głowę, by zasłonić się przed światem. Wysunąłem kły, przeglądając się w lustrze, by sprawdzić, czy są czyste. Prychnąłem i wyszedłem bez słowa z pokoju.
Kroki skierowałem do miejsca, w którym mógłbym zapalić. W sumie, gdy tylko znalazłem się na dziedzińcu, odpaliłem wyjętego minutę może dwie minuty szluga. Gdy tylko się zaciągnąłem i poczułem ten ulubiony smak, wówczas mogłem iść w dalszą drogę. Chciałem znaleźć jakieś miejsce, gdzie byłbym sam. Jednakże nie do końca było mi to dane. Wpadło coś na mnie, jego zapach należał do zwierzopodobnego czegoś. Nie miałem chęci, ochoty ani też potrzeby rozmowy. Jednakże obdarzyłem swym uśmiechem i starałem się pokazać "tą" miłą postawę.
Wypuściłem dym, gdy usłyszałem przeprosiny. Warto by było coś wydukać. Przecież i tak praktycznie się nie odzywać, no, chyba że trzeba..
- Uważaj następnym razem i patrz przed siebie. To, co robisz, jest niebezpieczne. - brzmienie naturalnie miło, było w standardzie. Jednakże po wypowiedzenie z siebie tylu słów, wróciłem do palenia. Bacznie obserwowałem osobnika znajdującego się przede mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz