Obudziłem się dziś jak na siebie niezwykle wcześnie. Pewnie to dlatego, że za oknem padał śnieg i nie było wcale tak cieplusio i przyjemnie, jak mogłoby być. Jednak kiedy wstałem, postanowiłem nie próżnować. Wziąłem szybki prysznic, wytarłem się i wysuszyłem dokładnie. Nałożyłem na siebie pudrowo różową spódniczkę, czarne podkolanówki, czerwony top, na to ciepły, krwistoczerwony sweterek. Na głowie szybko znalazło się również parę różowych kokardek, tak samo jak na ogonku. Do tego wysokie buty, na delikatnym koturnie i z milusim futerkiem w środku. Postanowiłem wyjść na zewnątrz, ponieważ mogło mi to zapewnić nieco inspiracji. Mimo że nienawidzę zimna i śniegu, to jednak mimo wszystko skrzące się płatki, spadające z nieba, zawsze wyglądają ładnie, co trzeba przyznać. Założyłem na siebie grubą, czerwoną kurtkę, na głowę powędrowała wełniana, ciemnoróżowa czapka z pomponami i tak ubrany wyszedłem na szkolny dziedziniec. Przechadzałem się po nim powoli, w końcu, czas i tak mnie nigdzie, za bardzo nie gonił, gdy szukałem inspiracji do tego, co mógłbym uszyć lub zaprojektować. Najwidoczniej lekko zbyt mocno się zagapiłem, bo nawet nie wiem kiedy wpadłem na kogoś, o mało się nie wywracając. Mój ogon szybko się nastroszył, a policzki przeszła różowa barwa z zawstydzenia. Cholercia, gapa ze mnie
-P-przepraszam!- Powiedziałem szybko, nawet nie patrząc na osobę, na którą wpadłem, czując się niezwykle głupio. To musiało wyglądać komicznie dla kogoś, kto to widział. Kotołak najzwyczajniej patrzący w niebo, idący przed siebie i wpadający na kogoś. Z drugiej strony, kto niby normalny wychodziłby również na dziedziniec taką porą? To znaczy, niby ja wyszedłem, ale zrobiłem to tylko i wyłącznie w imię inspiracji! Gdyby nie to, z chęcią zostałbym jeszcze pod cieplusią kołderką i narzekał na to, jak bardzo nienawidzę zimy i tego, że śnieg musi padać.
-P-przepraszam!- Powiedziałem szybko, nawet nie patrząc na osobę, na którą wpadłem, czując się niezwykle głupio. To musiało wyglądać komicznie dla kogoś, kto to widział. Kotołak najzwyczajniej patrzący w niebo, idący przed siebie i wpadający na kogoś. Z drugiej strony, kto niby normalny wychodziłby również na dziedziniec taką porą? To znaczy, niby ja wyszedłem, ale zrobiłem to tylko i wyłącznie w imię inspiracji! Gdyby nie to, z chęcią zostałbym jeszcze pod cieplusią kołderką i narzekał na to, jak bardzo nienawidzę zimy i tego, że śnieg musi padać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz