Uderzenie w drzwi twarzą zdecydowanie niebyło ciche, przez co od razu usłyszał kroki, a zdradzieckie, drewniane drzwi otworzyły się szybko. Poczuł się głupio, gdy stojąca przed nim dziewczyna wpatrywała się w niego, a ten jakby zapomniał po co w ogóle tu przyszedł. W końcu jednak otrząsnął się i zerknął na swoje dłonie, w których trzymał owinięte papierem pudełko.
— Crystal? Nazywam się Killian... — zaczął dalej czując się dość nieswojo przez tą dziwną, wymuszoną zmianę. — Wylosowałem cię w prezentach świątecznych. Pewnie jedziesz jak większość uczniów na zimowisko, więc chciałem ci dać już prezent...
    Czy on się powtarzał? Zdecydowanie. Poprawił jedną dłonią swoje blond włosy, które zapewne już nie wyglądały tak dobrze jak po opuszczeniu pokoju i wyciągnął drugą rękę z podarkiem w stronę kryształowej dziewczyny.
— Miłego wyjazdu — powiedział, gdy tylko prezent znalazł się w dłoniach Crystal. Miał ochotę wycofać się już do opuszczonego skrzydła akademii i rozkoszować się ciszą i spokojem jaki powoli nastanie w szkole. W końcu większość studentów wyjedzie na kolonie, a tylko garstka zostanie w zamku, dzięki czemu Varney już planował oględziny klas, czy biblioteki. Był ciekaw czy coś się zmieniło.