Kiedy dowiedziała się, komu miała dać prezent, musiała zapytać kilku osób kim był jej los. Nie każdy wiedział, więc łatwo było jej się domyślić, że musiał być nowym uczniem. Zaczepiła więc o to jednego z nauczycieli, który wskazał jej właściwą osobę i wyjaśnił, jakiej rasy był. Musiała przyznać, że zanim w ogóle zaczęła myśleć o tym, co mu kupić, najpierw musiała wyszukać w bibliotece informacji na temat tej rasy. Nigdy o kimś takim nie słyszała, co przypomniało jej, że była ze świata ludzi, gdzie mitologia była raczej mało znana. Na szczęście nie było to trudne, bo biblioteka była dobrze wyposażona. Pojawił się więc wtedy problem z tym, co takiego kupić Duchowi Lasu. Podejrzewała, że standardowe prezenty mogły się tutaj nie sprawdzić. Poza tym ona miała w zwyczaju kupować zindywidualizowane upominki, dlatego naprawdę sporo czasu zajęło jej ogarnięcie odpowiednich rzeczy. Trochę czasu też trwało zrobienie tego, co wymyśliła, ale musiała przyznać, że była z tego dumna. Jeszcze pakując wszystko z uśmiechem się temu przyglądała.
Do torebki prezentowej włożyła owinięte jeszcze w papier pakowy domowej roboty kosmetyki, a dokładniej szampon i płyn do ciała. Uznała, że duch lasu będzie zadowolony z ziołowych kosmetyków wykonanych własnoręcznie, więc i bez tych wszystkich chemicznych świństw, które znajdowały się w tych zakupionych w sklepie. Pomogła jej przy tym babcia, znaczy jej duch, z którą się skontaktowała. Chwała jej genom szamana, bo dzięki nim ta kobieta naprawdę wiele jej pomogła. Dorzuciła do tego jeszcze podręczny scyzoryk z jednej z lepszych firm. Z kolejną rzeczą już poradziła sobie sama, zakupując do tego dużą ramkę i kilka figurek zwierząt, płaskich. Zaczęła wszystko robić od wnętrza, wwiercając zebrane z lasu gałęzie drzew w ramki. Oczywiście nie urwała ich tylko wyszukała gdzieś takie, które były już ułamane. Starała się aby konary były grube, żeby wyglądały jeszcze lepiej. Następnie za nimi stworzyła również z drewna, ale teraz już z pomalowanych na biało desek tło. Przykleiła je klejem do drewna i tak samo zrobiła z figurkami zwierząt, tylko że te umieściła z przodu. Powstał jej dzięki temu całkiem ładny, dosyć duży i własnoręcznie stworzony obraz. Szczególnie z niego była zadowolona, dlatego zaraz po obudzeniu się czym prędzej zjadła i zaczęła szukać mężczyzny. Akurat wędrował korytarzem.
- Hej, zaczekaj! – dogoniła go z uśmiechem, trzymając w
rękach prezenty. – Ja w sprawie upominków świątecznych. Tak się trafiło, że
akurat ciebie wylosowałam – wsunęła owinięty w papier pakowy obraz pod pachę i
podała mężczyźnie rękę na powitanie. – Jestem Atea, bardzo miło mi ciebie poznać
– na jej twarzy widniał promienny uśmiech.
Coś w tym stylu tylko ramka z czterech stron, a z tyłu jeszcze białe tło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz