Ostatnie dni Vena Viperiosa nie należały do najlepszych, krótko ujmując. Po pierwsze, podczas afery z kłusownikami odkrył, że ma klona, a raczej miał, bo o dziwo, młody Viperios został pomylony z... innym Viperiosem, który akurat nosił imię Vaherem. Ven nie pamiętał, by miał brata, generalnie mało, co kojarzył z okresu dzieciństwa, bo ten okres w jego życiu wydawał się zaskakująco krótki. W każdym razie, poprzez pomyłkę, oberwał od kłusowników, którzy najwyraźniej chcieli go sprzedać. Dlatego też, na twarzy Vena Viperiosa od paru dni widniały paskudne siniaki, których i tak i tak nie chciał zakrywać, bo i po co? Skoro i tak mało kto zwracał na niego uwagę.
Pewnego poranka, gdy ubierał się na zajęcia i podciągał długie skarpetki uświadomił sobie, że ubiera się jak dziecko. Większość jego strojów przypominała staromodne mundurki szkolne dla dzieci, gdy spojrzał w lustro, uświadomił sobie, że wygląda na znacznie młodszego niż jest. Dlaczego to robił? Dlaczego nosił takie, a nie inne ubrania? Bo gdzieś w głębi duszy chciał zachować tą niewinną część, dziecięcą, nieskalaną brudem świata. Dzieciństwo zostało mu brutalnie wyrwane, a on desperacko chciał do niego powrócić, bo był to jedyny okres w życiu, podczas którego czuł się bezpieczny i kochany.
Na zajęcia uczęszczał regularnie, widział na nich Hanę, jednakże, w pewien sposób bał się do niej odezwać. Wstydził się swojego zachowania wobec niej, zdecydowanie nie było na miejscu.
Obecnie, Ven Viperios zerknął na wyświetlacz starej komórki, gdzie po odczytaniu wiadomości dowiedział się, że miał obdarować niejaką Ekaterinę. Kojarzył z nią, chodzili razem razem na zajęcia, była chyba czarownicą, a tak przynajmniej zakładał. Nie wiedział, co mógłby jej kupić, nie znał się na tym. Schował komórkę, po czym westchnął i ruszył korytarzem. Zaczynało zmierzchać, a odkąd jego współlokator zniknął w tajemniczym okolicznościach, miał pokój w całości dla siebie, co mu się podobało. Nie potrafił za dobrze funkcjonować z ludźmi.
Przysiadł na korytarzu, opierając głowę o chłodnę ścianę. Posadzka również była zimna, co w pewien sposób koiło. Miał dosyć, wszystkiego. Pragnął zapomnieć, pozbyć się demonów przeszłości, amnezja wydawała się w tym wypadku zbawieniem. Ven otworzył szeroko oczy. Amnezja! Właśnie! Tylko... jak pozbawić się wspomnień? Oparł czoło o kolana, w baśniach zawsze pojawiał się motyw klątw lub eliksirów, jednak bazyliszek miał za małe umiejętności, by przygotować cokolwiek, po czym przypomniał mu się Gideon Anvill. Przełknął ślinę, nie, nie powinien do niego iść, to nie mogło skończyć się dobrze, chociaż... Rozmyślania przerwało mu pojawienie się siwoszarego lisa, który dreptał tuż obok jego nóg, Ven zdumiał się jednak obserwował zwierzę z dużym zdumieniem.
— Hej, uczysz się tutaj? — spytał, choć musiała to brzmieć idiotycznie.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz