Gdy Shin zafascynowany oglądał specyficzne zmiany zachodzące w ciele Bubble, Rey ruszył już w swoją stronę. Xavis zerknął na niego pośpiesznie tylko by upewnić się, czy bardzo jest obrażony, ale zdążył zauważyć, że kuzyn zdecydowanie nie poszedł w stronę ich pokoju. Westchnął cicho i zerknął na kosmitę, wydawał jej się wyjątkowo niewinny i niedomyślny.
— Wiesz co... Nie przejmuj się nim, kiedyś może mu przejdzie — Rzucił, wysilając się na lekki uśmiech. Miał dość ciągłego przepraszania za Maxa. Był fajnym gościem i bratem, którego Shin nigdy nie miał, ale od kiedy pamiętał, to on wiecznie odpowiadał za jego humorki. Sam łagodził spory w zespole, szczególnie gdy to Rey kłócił się z ich wokalistą. Ta nagła ucieczka przypomniała mu, jak to nastoletni wtedy elf wyszedł oburzony z ostatniej próby Łuków. Ciekawe, czy gdyby Xavis postarał się wtedy bardziej, Jassin nadal by żył.
Azjata pobladł i zerknął gdzieś w dal, jednak nie chciał zbytnio pokazywać po sobie, że coś było nie tak.
— Jeśli chcesz, ja mogę ci pomóc z badaniami, o ile jest coś, w czym mogę pomóc.
Elf zmarnowany opadł na jakąś ławkę, najwidoczniej nie zauważając siedzącej obok dziewczyny. Westchnął ciężko i przetarł twarz, wyduszając z siebie słabe i ochrypłe:
— Japierdole...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz