Cały dzisiejszy dzień spędziła na szykowaniu się, a potem na bezczynnym czekaniu na swojego partnera do randki. Jak się potem miało okazać - bezcelowo, bo ten zwyczajnie ją wystawił. Cała przemarznięta po podróży, płynęła po długich korytarzach szkoły, czując jak jej wnętrze coraz bardziej przepełnia żal. Gniew. Jej skromne ubrania były ośnieżone, a jej dłonie czerwone od mrozu. Potarła nimi o siebie energicznie, jakby wierząc, że to cokolwiek może jej dać. Zastanawiała się, po co wyszła wcześniej ze szpitala, taka przemęczona i obolała, skoro powinna zwyczajnie odpoczywać i też mieć w dupie całe to spotkanie?
Czuła jak złość rośnie w niej już od dłuższego czasu, ale ostatnie wydarzenia wywołały apogeum chosu w jej umyśle, targając mocno jej uczuciami, czy wspomnieniami. Zaczynała mieć spore problemy z pamięcią, choć nie przyznawała się do tego. Złapała się nawet na tym, że po randce chciała pójść pilnować Huan, tak jakby Ona i BaoCheng wciąż przebywali w Akademii.
Nawet nie zauważyła kiedy usiadła na ławce.
— Japierdole — powtórzyła prawie, że szeptem, po dość przystojnym nieznajomym, spoglądając w jego stronę. Oparła swoje łokcie na kolanach, a brodę o swoje dłonie. Jej włosy były czarne jak smoła, a sama Aura szczęśliwej, młodej dziewczyny zmieniła się na ciężką. Jej uszy i ogon zniknęły, za to pojawiły się rogi jak u Barana i małe raciczki zamiast stóp, przy których końcach była idealnie przystrzyżona czarna sierść, ale ona sama nie zauważyła tej zmiany, tylko uśmiechała się pod nosem zadziornie.
— Zły dzień? — zagaiła niby od niechcenia. Co miała innego do roboty, niż gadanie z długowłosym elfem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz