Jelly weszła niepewnie do pokoju Anvilla, a w jej głowie wyły syreny i paliły czerwone lampki. Miała wrażenie, że brała właśnie udział w sztampowej sytuacji, którą pan policjant zwykle przedstawiał dzieciom na pogadance.
— Chcesz to wypić? Ze mną? — spytała, mrużąc oczy i wydymając lekko usta, przez, co wyglądała jak niezbyt rozgarnięta małpa, próbująca przeanalizować sytuację.
Na biurku Gideona leżały różne, nieukończone rysunki, przedstawiające liczne kręgi. Meduza nie znała się na tym, ale chyba wiązało się to z pasją wampira. Błysnęło światło, które oślepiło Gorgon, syknęła cicho i przetarła oczy, nie przyzwyczaiła się jeszcze do możliwości optycznych ludzkiego, pozbawionego morderczej mocy oka.
Włączenie światła miało swoje wady i zalety. Niewątpliwą zaletą było to, że Jelly mogła cokolwiek zobaczyć, wadą również. Wciągnęła powietrze i wysunęło odruchowo język, by zbadać zapach, ale nawet ludzki węch, by tego nie zniósł. Siekiera, bałagan, Gideon niewątpliwie na każdym kroku podkreślał, że jest prawdziwym samcem.
Obserwowała wampira, sięgającego po kieliszki. On naprawdę miał zamiar złoić się tym od razu po przyniesieniu i najwyraźniej liczył Jelly jako towarzysza do picia. To nie tak, że nie piła, ale bardziej chodziło o to, że po prostu chciała mu zanieść butelkę z czystego, dobrego serca, w końcu i tak spędzało jej to sen z powiek. Nalał niechlujnie, jakby chwiejnie. Odebrała jego kieliszek i uważnie wsłuchała się w słowa Gideona Anvilla, mówiącego o tym, co mogłoby naprawić działanie eliksiru. Wychyliła kieliszek, po czym zaczęła kaszleć.
Spojrzała z przerażeniem na mężczyznę, lustrując go wzrokiem, a gdzieś w tyle jej głowy majaczył się NamGi. Jakby podświadomość próbowała podsunąć jej Azjatę przed oczy i krzyknąć "Hej, popatrz!" i nie doprowadzić do kuriozalnych sytuacji.
— C-Co? — wyrzęziła, bo spirytus palił w gardło lepiej niż niejeden ostry sos.
Jednak po chwili jej policzki zapiekły. No tak, Jelly Gorgon była głupia. Jak mogła w ogóle pomyśleć, o czymś tak abstrakcyjnym. Po pierwsze, życie nie było baśnią, a pocałunki zbyt dużej mocy sprawczej nie miały, a poza tym... No tak, kto chciałby pocałować Jelly Gorgon.
Obróciła głowę, by ukryć zmieszanie.
— KHE, um, tak rzeczywiście — wydusiła. — Nie wiem, czy to eliksir był wadliwy, czy to moje ciało źle działa...
Zawiesiła się, tak naprawdę w pewien sposób podobało się to, co się z nią działo. Miała ludzkie ciało, waginę, pośladki, odbyt, nogi, skórę. Wszystko to, co człowiek, a poza tym. Moc, lód, który jej nie krzywdził, mróz, który się jej słuchał, ale z drugiej... Siła, rozmiar, węże. Wciąż, co prawda mogła się porozumiewać z gadami, jednak nie oddawało to tego, co miała, gdy była sama wielkim gadem. No i jeszcze sprawa tego, że Aquata zabrała jej zabójczy wzrok, jako człowiek była bezsilna, nie mogła walczyć. Gdyby tylko... gdyby tylko...
— A można, by to kontrolować? Zmieniać postać kiedy chcę, a nie kiedy słońce o tym zdecyduje? I bezboleśnie? Bo mam dosyć rzygania krwią — westchnęła, opierając się o biurko.
Zerknęła na Gideona, mając wrażenie, że jest on już od dawna pijany.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz