Momentami dziewczynie wydawało się, że Aldert nie miał specjalnie ochoty z nią rozmawiać. Rozumiała przy tym, że miał odmienne zdanie od niej, ale wyrażał je w taki sposób, że Atea czuła się naprawdę zmieszana. Trochę tak, jakby zrobiła coś złego i musiała ponieść tego konsekwencje, jednocześnie wiedząc, że jej działania zostały źle zinterpretowane. Chociażby, kiedy miała naście lat, już w tej chwili nie pamiętała ile dokładnie, to znokautowała na szkolnym korytarzu jakiegoś chłopaka. Dostała za to ochrzan zarówno od nauczycieli, dyrekcji, jak i rodziców, a zrobiła to dlatego, że ten chłopak znęcał się nad jej znajomą. Działała w obronie bliskiej jej osoby, a dostała za to karę. Tutaj czuła się trochę podobnie, chociaż przez zupełnie co innego. W dodatku czasami w ogóle nie wiedziała, od której strony poruszyć temat, żeby mężczyzna zrozumiał co miała na myśli. Strasznie ją denerwowało to, że nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów. Nie potrafiła go zrozumieć, był strasznie sztywny w swoim myśleniu, mocno ukierunkowany. Jak i z czym to się jadło?
- To może inaczej… - wilczyca nerwowo podrapała się po karku, przygryzając wargę. Bardzo intensywnie myślała w ciągu ostatnich kilku minut i chociaż była tym zmęczona, nie mogła tego odpuścić. Naprawdę według niej Aldert wiele tracił z życia i musiała go o tym w jakikolwiek sposób przekonać. Musiała mu to pokazać. – Ymm… - spojrzała na niego trochę zdezorientowana tym, co powiedział i w jaki sposób to zrobił. Takie… głębokie myśli nie były dla niej do końca zrozumiałe. Znaczy, trochę się domyślała, o co chodziło, ale w zupełnie inny sposób o tym myślała. – Cel w życiu jest ważny, nadaje właściwy kierunek i stabilizację… - podjęła temat od swojej strony. - … ale stabilizacja jest nudna. Skupianie się tylko na tym sprawia, że się ma bardzo ograniczone… kolory? W sensie… Chodzi mi o to, że… yyy… - widać było, że zebranie myśli w tym momencie stanowiło dla niej niewielki problem. Mijając kolejne drzewa i krzewy, bardzo mocno skupiała się na tym, żeby zrozumieć co miał na myśli i jak się do tego odnieść. Nogi już jej marzły, kiedy stopy ginęły w śniegu i oplatał je przy tym wiatr. Na ramionach miała marynarkę, więc było jej trochę cieplej, ale nadal ludzka skóra była dużo słabszą powłoką niż wilcze futro. Wzdrygnęła się nieznacznie, bardziej owijając ubraniem mężczyzny i wcale nie dlatego, że ten zapach był naprawdę ładny (właśnie głównie dlatego, ale do tego się przyznać nie zamierzała).
– O wiem! – po dłuższej chwili milczenia, w której zdołali dotrzeć do głównego wejścia szkoły, Atea w końcu mogła mówić. Znalazła idealne, oczywiście w jej przekonaniu, porównanie. – Niebo jest piękne, zazwyczaj ma ten sam kolor, tylko wiele jego odcieni. Jasno niebieski kiedy świeci słońce, szaroniebieski w czasie burzowego dnia, granat w nocy itd. To robi wrażenie, można się w tym zgubić i naprawdę jest piękne. Ale czasami na niebie pojawia się tęcza i chociaż niebo już samo w sobie jest piękne, kiedy pojawia się tęcza wygląda jeszcze lepiej. Nawet niebo raz na jakiś czas potrzebuje odmiany. Mam więc pytanie. Czy spróbował pan kiedyś czegoś innego? W sensie, czegoś poza tą stabilizacją i sensem, jak to pan określił – spojrzała na niego akurat w momencie, w którym weszli do budynku. Przyjemny dreszcz wstrząsnął jej ciałem, kiedy otoczyło ją ciepło ogrzewanego wnętrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz