Vaherem z pewną przyjemnością obserwował raban na stołówce wywołany przez meduzę, które zemdlała. Słabe ciało, niedobrze, wartość spada. W całe zamieszanie wplątała się jeszcze orientalna ogrzyca, na której młody bazyliszek też miał zamiar położyć łapy. Ale to, zdecydowanie w innym czasie. Nie wiedział jeszcze, co zrobić z Gabrielem, dumał nad tym, obserwując jak Azjatka wynosi nieprzytomnego gada z pomieszczenia.
Dżin skończył jeść, a następnie duet wyszedł z sali. Vaherem szedł w milczeniu, obserwując otoczenie i reakcję latynosa na inne osoby. Rysiek spoglądał na jego ogon, albo dupę, tego Vaherem nie był pewny, ale żadna z tych opcji mu nie przeszkadzała. Zauważył jak Gabriele sięga po paczkę papierosów i przełknął ślinę, też miał ochotę skurzyć, ale nie śmiał pytać o to znajomego.
— Wątpię, nauczycielom pewnie wszystko jedno kto chodzi na te lekcje — odparł bazyliszek.
Poczuł na sobie czyjeś spojrzenie, odwrócił się dyskretnie i napotkał wzrok tajemniczego, poważnie wyglądającego mężczyzny, który wyszedł z gabinetu dyrektorki. Coś podpowiadało gadowi, że nieznajomy patrzy dokładnie na niego, jakby czytał mu w myślach.
— To raczej ja nie mam czasu — mruknął, nie do końca sensownie, świadomie. — Jak bardzo chcesz uciec do domu? — spytał.
Vaherem Viperios potrzebował pomocy, miał też nadzieję, że po tym wszystkim Gabriele odnajdzie się w domu w Hiszpanii. Bazyliszek takiej opcji nie miał, mu pozostawała bialutka tabletka, którą nosił w skromnym naszyjniku.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz