Gabriele razem ze swoim współlokatorem skończyli w spokoju swoje śniadania i opuścili stołówkę, akurat gdy w pomieszczeniu zaczęło się zbierać coraz więcej uczniów. Młody Latynos nie zbyt przepadał za takimi skupiskami, więc z ledwo odczuwalną ulgą opuścił sale za bazyliszkiem. Sięgnął dłonią od razu do kieszeni kurtki, gdzie znajdowała się znaleziona paczka papierosów należąca do Salviatiego. Przełknął chęć wyciągnięcia jej i odpalenia jednego z niewielu już papierosów i spojrzał na niższego od siebie chłopaka.
– Liczę, że zapisanie się do klasy nie zajmie nam wiele czasu – mruknął zerkając na mijanych uczniów. I choć doskonale zdawał już sobie sprawę, że znajduje się w akademii dla istot nadprzyrodzonych, to dalej nie przywykł do ich widoku. Skrzydła, rogi, kły, ogony... Doprawdy. Aż zerknął na wężowy ogon Vahe. Czuł pewną ulgę, że sam wyglądał dalej jak człowiek. No może z jednym małym wyjątkiem. W momencie utraty kontroli oczy Gabriele przybierały ognistą barwę, tak jakby drzemiąca w nim moc pragnęła wydostać się w każdy możliwy sposób – nawet przez spojrzenie.
Droga przez korytarze zajęła im kilka minut, na co Salviati chciał kląć w myślach. Czy ta szkoła musiała być tak wielka? Nie mogli jakoś w magiczny sposób usprawnić poruszania się po niej? Jak w Harry Potter'ze! Przejścia za portretami czy posągami. Było by to dość pomocne.
Przygryzł wargę, gdy stanęli przed drzwiami biura. Spojrzał na białowłosego i z powrotem na drzwi. W co on się wpakował?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz