Seth już zdążył zauważyć, że tutaj nie mógł zachowywać się tak bezpośrednio jak do tej pory. Kobiety w szkole były mniej podatne na jego urok, co dawało mu perspektywę na naprawdę ciekawie spędzony czas. Musiał wybrać zupełnie inną taktykę, bardziej ostrożną i nie wywierającą zbytniej presji. Z jednej strony go to intrygowało, z drugiej zastanawiał się, jak długo takie podchody mu wystarczą. Idąc więc korytarzem, słuchał Lee, ale jednocześnie rozglądał się dookoła, zwłaszcza w skrzydle damskim. Obserwował, która mijana kobieta nie mogła oderwać od niego wzroku, a kiedy tak ową wypatrzył, uśmiechał się do niej, wpatrując prosto w oczy. Niektóre spuszczały zawstydzone wzrok, inne odwzajemniały uśmiech. A Seth każdą zapamiętywał. Nie mógłby przepuścić takich okazji. Niemniej kiedy dotarli do pokoju jego towarzyszki, to na niej całkowicie skupił swoją uwagę, czekając jednak aż to ona zaprosi go do środka. Chociaż pozory kultury musiał zachować, przynajmniej na samym początku znajomości. Takiego samego błędu, jaki popełnił z Crystal, powtórzyć nie zamierzał.
- I picie też zapewne będzie dobrym rozwiązaniem – podjął temat mężczyzna, wchodząc do pomieszczenia dopiero wtedy, kiedy został zaproszony. Poza tym no warto byłoby zwrócić uwagę na to, że demony nie mogą wejść do czyjegoś domu, mieszkania czy pokoju bez zaproszenia. Taka przypadłość rasowa. Jakieś wady czy utrudnienia w życiu każdy musiał mieć. – Dziękuję, skorzystam – Seth od razu zauważył, że pokój Lee był trzyosobowy. Dwa łóżka były zajęte, co znaczyło, że chociaż jedną współlokatorkę miała, a trzecie wolne, więc szukali kolejnej dziewczyny do wspólnego mieszkania. Zwrócił też uwagę na to, że aura drugiej kobiety, co prawda słabo wyczuwalna na ubraniach zapewne w szafie, ale była mu znajoma. Zdawało mu się, że kojarzył ją z zajęć, ale nie mógł mieć pewności. - Wiesz, wydaje mi się, że jednak na zajęcia już się nie wyrobimy - zerkając za okno zauważył, że powoli się ściemniało. - Ale zawsze można inaczej spędzić czas. Jeszcze nie zwiedziłem całej szkoły, ani okolicy. Jestem tu kilka dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz