Elf słuchał tego z pozornym zainteresowaniem, ale w pewnym sensie czuł się zwyczajnie zażenowany. I to coraz bardziej.
— Roko...co? — Rzucił w końcu gdy doczekał się końca monologu. Gdy myślał, że już zrozumiał, doszedł do wniosku, że nie rozumie nic i albo jest na to za głupi, albo to dziewczyna jest obłąkana, lub ostatecznie zwyczajnie wyjątkowo wredna. Szczerze mówiąc, obstawiał ostatnią opcję.
— Do jasnej cholery, to tylko włosy, rodzinna tradycja, nie rób z tego takiej filozofii — Westchnął głośno, przecierając twarz dłońmi widocznie zmęczony tą rozmową. — Wiesz co... nieważne. Chodźmy po prostu coś zjeść. Prowadź.
Ruszył z wolna za nią. Miał długie nogi, nie musiał się śpieszyć, by ją dogonić. Do stolika już z jedzeniem dostali się w miarę bezproblemowo. Usadził się wygodnie, kładąc przed sobą swoją tackę z jedzeniem i zanim zaczął jeść, zerknął pośpiesznie na swoją towarzyszkę. Może... był jednak wobec niej trochę za ostry? Z drugiej strony to ona chamsko uczepiła się jego aparycji.
— No to... Smacznego — wysilił się na słaby uśmiech.
W międzyczasie jego telefon zawibrował, ale zignorował ten sygnał. Wątpił, by był od kuzyna, on akurat dość rzadko używa telefonu i nawet prawie nigdy go nie odbiera. Wrócił więc do jedzenia.
Gdzieś pod czaszką wciąż kręciły się dogryzki dziewczyny i w sumie w pewnym momencie zaczęło wydawać mu się to dość... może nie tyle ciekawe, co enigmatyczne.
— W sumie to... co to, to całe kokoroko? I jakich obserwacji? Czemu mówisz o ludziach jak o świnkach morskich w laboratorium?
Chciał dopytać o coś jeszcze, ale gdzieś w drzwiach mignęła mu znajoma twarz. Od razu podniósł rękę i pomachał tak dla pewności, na wypadek gdyby chłopak jednak go nie zauważył. Azjata uśmiechnął się i ruszył przez tłum w ich stronę, aż w końcu klapnął na siedzenie, tuż przy kuzynie.
— Hej — rzucił pogodnie — Cholera wszędzie cię szukałem, już myślałem, że nam dali osobne pokoje. — Podparł brodę na ręcę i zerknął kuzynowi prosto w talerz. Bez skrępowania oblizał usta, a wokół jego dłoni zawirowała odrobina różowej mazi, która już po chwili przybrała kształt pałeczek. Zanim Maxwill zdążył jakkolwiek zareagować, z jego talerza zniknęła dość spora część jego śniadania.
— Ej... Cieszę się, że cię widzę, ale weź sobie swoje
Pałeczki migiem rozpłynęły się w powietrzu, choć włosy Xavisa jeszcze przez dłuższą chwilę utrzymywały swój kolor. Spoglądał chwilę w talerz, rozmyślając czy wstać, czy jednak nie. Ostatecznie nie wstał, usiadł za to prosto. Dopiero wtedy dostrzegł dziewczynę, siedzącą naprzeciwko.
— Ooo, a to kto? Już znalazłeś dziewczynę? — Zerknął na kuzyna. Zanim zdążył doczekać się odpowiedzi, sam wyciągnął dłoń w stronę tajemniczej osóbki. — Hejka, jestem Shin, a ty? Też nowa? I co mu zrobiłaś, że taki zmarnowany siedzi?
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz