Lee przesiadywała na ławce w ciszy wykorzystując tak swój wolny czas. Na kolanach leżał jej dziennik oprawiony w brązową skórę, a w dłoni trzymała ołówek i zawzięcie coś kreśliła po kartce. Obecnie kończyła szkic Neldriera, który w błogim śnie odpoczywał na kocyku. To był chyba jej ulubiony temat do szkicowania a scena tak zapadła jej w pamięci że mogła to narysować nawet kiedy nie miała jej już przed swymi oczami.
Ów mały szkodnik przesiadywał teraz w torbie postawionej na ziemi, z której wystawała jedynie końcówka jego bielutkiego ogona. Lee ostatnio nie mogła sobie z nim poradzić, ponieważ wszędzie za nią podążał. Co jak co, ale nie było to tak proste, jak wychowanie psa czy innego zwierzęcia domowego.
Właściwie oprócz swojej współlokatorki, która na razie wydawała się miła, Leeslie nie bardzo angażowała się w poznawanie innych osób. Skupiła się bardziej na oswojeniu się w nowym środowisku i skupieniu w lekcjach.
Zagryzła końcówkę ołówka przygryzając przy tym również delikatnie swoją wargę. Wyglądała na bardzo zamyśloną i skupioną. Tak bardzo, że nie zauważyła, kiedy ktoś podszedł na bliżej niż dwa metry. Dopiero niski głos wyrwał ją z amoku twórczego oderwania od rzeczywistości. Przekręciła głowę w stronę rozmówcy i włożyła ołówek w dziennik przymykając go.
— Widzę, że mam tu eksperta.— przyznała zakładając nogę na nogę w filuterniej pozie.
— A jak twoim zdaniem sukkuby spędzają wolny czas.— spytała unosząc jedną brew do góry. Dostrzegła jego przenikliwy wzrok jednakże nie skomentowała tego udając, że tak naprawdę zignorowała to mimochodem.
Lee wyczuwała, że po tej szkole kręcą się podobni do niej i nie było w tym nic dziwnego. Ale nie czuła jakoś potrzeby, by szukać innych sukkubów czy inkubów. Poza tym, jak widać właśnie jeden osobnik sam do niej przyszedł, prawda?
Ów mały szkodnik przesiadywał teraz w torbie postawionej na ziemi, z której wystawała jedynie końcówka jego bielutkiego ogona. Lee ostatnio nie mogła sobie z nim poradzić, ponieważ wszędzie za nią podążał. Co jak co, ale nie było to tak proste, jak wychowanie psa czy innego zwierzęcia domowego.
Właściwie oprócz swojej współlokatorki, która na razie wydawała się miła, Leeslie nie bardzo angażowała się w poznawanie innych osób. Skupiła się bardziej na oswojeniu się w nowym środowisku i skupieniu w lekcjach.
Zagryzła końcówkę ołówka przygryzając przy tym również delikatnie swoją wargę. Wyglądała na bardzo zamyśloną i skupioną. Tak bardzo, że nie zauważyła, kiedy ktoś podszedł na bliżej niż dwa metry. Dopiero niski głos wyrwał ją z amoku twórczego oderwania od rzeczywistości. Przekręciła głowę w stronę rozmówcy i włożyła ołówek w dziennik przymykając go.
— Widzę, że mam tu eksperta.— przyznała zakładając nogę na nogę w filuterniej pozie.
— A jak twoim zdaniem sukkuby spędzają wolny czas.— spytała unosząc jedną brew do góry. Dostrzegła jego przenikliwy wzrok jednakże nie skomentowała tego udając, że tak naprawdę zignorowała to mimochodem.
Lee wyczuwała, że po tej szkole kręcą się podobni do niej i nie było w tym nic dziwnego. Ale nie czuła jakoś potrzeby, by szukać innych sukkubów czy inkubów. Poza tym, jak widać właśnie jeden osobnik sam do niej przyszedł, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz