Chłopak spojrzał na odpowiadającą mu dziewczynę i zmarszczył brwi. Władza rodzicielska nie powinna go właściwie jakoś zaskakiwać, bo wychował się w czasach, gdzie od pełnoletności nie miał za wiele do powiedzenia. Jednak niezbyt podobał mu się ton w jakim blondynka wspomniała o ojcu. Zdusił w sobie chęć spytania dziewczyny o więcej informacji o nim i posłał jej delikatne, pocieszające spojrzenie.
— Wiesz, przynajmniej masz szansę poznać nowe osoby, zdobyć różne umiejętności oraz rozwijać swoją pasję do smoków — powiedział niczym nauczyciel, przez co aż skrzywił się w duchu. — Nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie, czyż nie? Przynajmniej tak mi powtarzano... Więc należysz do klasy jeźdźców smoków? Och, a masz już własnego?
Na wspomnienie smoków, Killian od razu przypomniał sobie rudowłosą dziewczynę, której zabrał jajo. Czuł się momentami zażenowany z powodu swojego zachowania. Tak niedojrzałe, niemądre i nieodpowiednie. Jednak nie kontrolował momentami tego. Tak samo ciężko mu było utrzymać swoją widoczną, starszą formę. Często po prostu był niewidzialną zjawą lub jak na złość losowi zmieniał się w małego chłopca.
— To dobrze — odparł. — Właściwie, Aurelio, to nie oprowadzałem jeszcze nikogo... Dlatego nie do końca wiem co chciałabyś zobaczyć. Choć nasuwa mi się pomysł odwiedzenia stajni dla smoków. Jeśli będziesz miała ochotę jutro ją zobaczyć, chętnie cię do niej zaprowadzę...
Wargi chłopaka zadrgały w nikłym uśmiechu, gdy usłyszał jak brzuch Aureli domaga się posiłku.
— Może odwiedzimy stołówkę przed ciszą nocną? — zaproponował grzecznie nie potrafiąc nic poradzić na uśmiech, który pojawił się na jego twarzy. Rumieńce dziewczyny były rozkosznie urocze. — Do twarzy ci w wypiekach.
Liczył, że nie speszy to bardzo blondynki, jednak nie potrafił się powstrzymać. Wskazał dłonią korytarz na stołówkę, sugerując aby piwnooka ruszyła pierwsza.
— Wiesz, przynajmniej masz szansę poznać nowe osoby, zdobyć różne umiejętności oraz rozwijać swoją pasję do smoków — powiedział niczym nauczyciel, przez co aż skrzywił się w duchu. — Nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie, czyż nie? Przynajmniej tak mi powtarzano... Więc należysz do klasy jeźdźców smoków? Och, a masz już własnego?
Na wspomnienie smoków, Killian od razu przypomniał sobie rudowłosą dziewczynę, której zabrał jajo. Czuł się momentami zażenowany z powodu swojego zachowania. Tak niedojrzałe, niemądre i nieodpowiednie. Jednak nie kontrolował momentami tego. Tak samo ciężko mu było utrzymać swoją widoczną, starszą formę. Często po prostu był niewidzialną zjawą lub jak na złość losowi zmieniał się w małego chłopca.
— To dobrze — odparł. — Właściwie, Aurelio, to nie oprowadzałem jeszcze nikogo... Dlatego nie do końca wiem co chciałabyś zobaczyć. Choć nasuwa mi się pomysł odwiedzenia stajni dla smoków. Jeśli będziesz miała ochotę jutro ją zobaczyć, chętnie cię do niej zaprowadzę...
Wargi chłopaka zadrgały w nikłym uśmiechu, gdy usłyszał jak brzuch Aureli domaga się posiłku.
— Może odwiedzimy stołówkę przed ciszą nocną? — zaproponował grzecznie nie potrafiąc nic poradzić na uśmiech, który pojawił się na jego twarzy. Rumieńce dziewczyny były rozkosznie urocze. — Do twarzy ci w wypiekach.
Liczył, że nie speszy to bardzo blondynki, jednak nie potrafił się powstrzymać. Wskazał dłonią korytarz na stołówkę, sugerując aby piwnooka ruszyła pierwsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz