Z jego ust wydobyło się kolejne westchnięcie, kiedy ktoś kopnął jego walizkę, ale jeszcze raz postanowił to zignorować. Poprawił na sobie materiał ciemnego płaszcza i pociągnął nosem, patrząc na zbliżający się pociąg. Zmrużył oczy, kiedy chłodny wiatr postanowił zaatakować jego twarz w połowie skrytą za szalem, ciągnąc go za ciemne kosmyki włosów. Przelotnie zerknął na niemal czarne niebo, ale kolejny nieuważny przechodzień zwrócił jego uwagę na bagaż, po raz kolejny potraktowany czyimś butem.
Z jednej strony rozumiał, że we wczesno porannym, choć w sumie nadal nocnym półmroku mogli nie zauważyć jego czarnej walizki, ale z drugiej z każdym jej draśnięciem, a tym bardziej niemiłym komentarzem potykających się o nią osób, jego brwi marszczyły się coraz mocniej, a niechęć w parze jasnych oczu wydawała się coraz bardziej widoczna.
Pociągnął nieco uchwyt bagażu, a niewielkie kółka z trudem przegarnęły małe kupki śniegu na boki. Jérôme mentalnie wzdrygnął się na wspomnienie o burzy śnieżnej z poprzedniego dnia, który przez warunki pogodowe był zmuszony spędzić w jakiejś niezbyt przyzwoitej karczmie.
Gdy pociąg hamował w celu umożliwienia pasażerom wejścia do środka, mężczyzna przelotnie zerknął na zegarek zapięty na lewym nadgarstku, chcąc sprawdzić, o ile minut jego transport się spóźnił, ale w tej ciemności był w stanie tylko zauważyć niewyraźny zarys wskazówek, które lawirowały gdzieś w okolicach czwartej nad ranem. Potem znów uniósł wzrok, robiąc już pierwszy krok w stronę pociągu, a podeszwa jego półbuta zatopiła się w średnio wydeptanej warstewce skrzypiącego puchu. Dostał się do środka, nieco wojując z upartym bagażem, ale, ku jemu niezbyt widocznej uciesze, udało mu się to mimo wszystko bez większych problemów.
Skierował się pospiesznym, choć ostrożnym krokiem, ponieważ nie widziało mu się przewrócić na dość śliskiej podłodze, która wręcz idealnie współgrała z jego śliskimi podeszwami. Szukał wzrokiem swojego przedziału, uśmiechając się w duchu przez fakt, jak mało pasażerów wybrało się w podróż tą samą trasą.
Radość ta jednak wydawała się zmaleć, gdy tylko zobaczył w swoim aktualnym celu jakąś zupełnie obcą dziewczynę. Przez krótką sekundę zastanowił się, czy nie lepiej poszukać innego przedziału, ale zrezygnował, dochodząc do wniosku, że nie chce mu się ewentualnie dyskutować z innymi, gdyby zajął czyjeś miejsce. Zrobił więc kilka kolejnych kroków przed siebie i odłożył walizkę w najmniej przeszkadzające miejsce, po chwili zajmując miejsce pod oknem oraz idealnie naprzeciwko swojej, chcąc nie chcąc, towarzyszki. Zsunął materiał szala na obojczyk i odetchnął ciężko, ale w miarę cicho, nie chcąc ewentualnie przeszkadzać dziewczynie. Srebro na jego twarzy błysnęło delikatnie, odbijając blade światło, co mężczyzna dostrzegł kątem oka, ale był do tego już tak przyzwyczajony, że nie zwrócił na ten fakt najmniejszej uwagi. Usadowił się nieco wygodniej, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni odpiętego płaszcza, by wyciągnąć z niej niedużą książkę wielkości jego dłoni, którą otworzył w miejscu, w którym skończył czytać kilka godzin temu. Wyjął spomiędzy stron kawałek sznurka będącego prowizoryczną zakładką, po czym kontynuował lekturę, przesuwając po brzegach kartek kciukiem, a materiał jego ciemnej rękawiczki bezproblemowo sunął po kartkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz