Atea miała na to nadzieję, ale nie komentowała jego słów w żaden sposób, tylko po prostu się uśmiechnęła, zakładając że z całą pewnością odczyta, o co jej chodziło. Mimo, że już niejeden raz słyszała podobne słowa, za każdym razem dodawały jej tyle samo otuchy, co za pierwszym i motywowały. Nie zamierzała szukać na siłę, ale miała zamiar obserwować otoczenie, żeby nie przegapić okazji.
- Tobie chyba zamąciła w głowie Rowena, co? – zagaiła rozmowę, pamiętając ich relację z tego wymiaru. Wydawali się wtedy na siebie wściekli, ale nie w sposób negatywny. Bardziej chodziło o to, że denerwowali się na swoje emocje, nad którymi nie mogli zapanować, zwłaszcza w swoim towarzystwie. Wilczyca doskonale to znała, pamiętając początki swojej znajomości z Kaiem. Presja rodziny i konfliktu dwóch stad sprawiała, że dziewczyna nie chciała myśleć o uczuciach, które w niej narastały, a wręcz próbowała się ich pozbyć. Była wściekła na siebie za to, że zniszczyła rodzinną tradycję, co w tamtym czasie tak właśnie odbierała. Jednocześnie cholernie ją ciągnęło do mężczyzny, nie umiała się temu oprzeć, zwłaszcza jak była obok niego.
- To pocieszenie. Przynajmniej nie ja jedna trafię na dywanik do dyrektorki – zaśmiała się, stając przed drzwiami od swojego pokoju. – Hmm? – wysłuchała jego pytania, ale chwilę jej zajęło zanim skojarzyła czym i gdzie była Mroczna Dzielnica. – Mówisz o tym miejscu, od którego regulamin szkoły proponuje trzymać się z daleka? Jasne, żaden problem – zgodziła się bez zawahania. Niebezpieczne miejsce? Atea by nie przepuściła okazji, taka natura dzikusa i ryzykanta. – Jak tylko wybierzesz kiedy i o której daj znać. A tymczasem dziękuję za wykańczający trening. Trochę mi to pomogło oswoić się z tego rodzaju bronią, nawet jeśli nadal jej nie znoszę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz