Miała otwarte oczy i tylko nimi była w stanie poruszyć, słyszała hałas, ścisk, ale nie mogła wyłapać zapachów. Chaos, kolory, ból. wtem, zauważyła, że jej ciało zmienia pozycję. Dość mała w porównaniu do niej, ale silna ogrzyca próbowała ją podnieść. Mówiła do niej, Jelly rozumiała ją, jej zaniepokojenie, stres. W końcu, gdy obca osoba pada przy tobie na ryj, czujesz się za nią w pewien sposób odpowiedzialny. Tak bardzo chciała jej powiedzieć, że wszystko w porządku, że nie musi się o nią martwić, mimo że ból przeszywał całe jej ciało. Z własnej woli sprowadziła na siebie klątwę, ból. Meduza zauważyła, że Hana podnosi jej wielkie, ciężkie ciało z łatwością, aczkolwiek, miała mały problem z utrzymaniem równowagi.
Łzy nadal kapały z oczu węża, gdy spoglądała na ogrzycę zaskoczona. Ktoś był w stanie podnieść wielkie cielsko Gorgon. Pragnęła teraz zamknąć oczy, choć i tego zrobić nie mogła. Widziała przerażone twarze ludzi, zdziwienie, zdegustowanie, strach. Żałosna, zdawały się mówić oczy gapiów. Co powiedziała, by matka i babka? Że obraża dobre imię rodziny, że jest bezużyteczna, że zmarnowała czyjeś cenne jajo i plemniki, co usłyszałaby od prababki? No tak, jedynie Naga wyszeptała by słowa otuchy, tęskniła za nią, tęskniła za prababką, która jedyna umożliwiła jej wolność, pozwoliła na normalne życie. Miała nadzieję, że matka i babka nie zamieniły jej życia w piekło.
Hana zaniosła ją do skrzydła szpitalnego. Nie. Nie. Nie. Nie powinna, co ona im powie? Pielęgniarki, zajmujące się pacjentami rzuciły się od razu do niej, próbując dowiedzieć się czegokolwiek, ale Jelly nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Łzy nadal ciekły jej po polikach, chyba nie były płaczem, a chorą reakcją organizmu. Po chwili meduza usłyszała głośne westchnięcie i zauważyła zaniepokojenie na twarzach pielęgniarek, po czym dziewczyna zauważyła, że biała pościel łóżka barwi się czerwonymi smugami. Ogrzyca nie wiedziała, co zrobić, zaniepokojona patrzyła z boku, podpowiadając, że być może meduza się zatruła. I miała cholerną rację. Na jedną noc miała piękne nogi, prawie się utopiła.
— Skończcie to — wycharczała meduza
Odkaszlnęła, a jej twarz i podbródek pokryły się krwią.Węże na jej głowie syczały w panice, jednak po chwili padły wokół meduzy, jakby zdechłe. Ta spoglądała w sufit, czuła swoje kończyny. Czy tak miało skończyć się jej krótkie, bezsensowne życie?
— SKOŃCZCIE! — zawyła, wyginając ciało.
Drgawki targały ciałem Gorgon, spadła z łóżka. Zobaczyła wokół siebie półprzezroczyste, odpadające łuski. Miała wrażenie, że jej dłonie są delikatniejsze, że znowu staje się człowiekiem, ale jej organizm desperacko odrzuca eliksir Gideona, jakby ten był trucizną. Organizm z nią nie współpracował, bolało. Skurwysyńsko bolało. Zobaczyła minę Hany i pielęgniarek, po czym chwyciła metalową tacę, w której mogła dostrzec swoje odbicie. Ale nie widziała już swojej pokrytej łuskami twarzy o ostrych rysach, demonicznej urodzie. Przez chwilę miała wrażenie, że widzi delikatny nos jak guziczek, karmelową skórę i duże oczy, że widzi człowieka, a nie meduzę.
Jelly zawyła, a po chwili jej ciało zaczęło się zmieniać. Skuliła się w koncie obok łóżka, a wokół niej leżały połacie zrzuconej wylinki. Wielka bluzka, którą założyła na swoje gadzie ciało, wisiała teraz na jej drobnym, ludzkim niczym sukienka z worka kartofli. Nie rozumiała działania eliksiru, znów była człowiekiem, spojrzała na swe zakrwawione ręce, a potem na Hanę, po czym zemdlała.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz