Pokiwała przecząco głową na jej pytanie i się delikatnie uśmiechnęła, kąsając się przy tym niechcący kłem w swoją górną wargę. Syknęła cicho czując delikatne pieczenie. Zmarszczyła brwi na jej kolejne pytania. Tego nie była pewna, postawiła, więc przez dłuższy moment milczeć.
— Też jestem duża — stwierdziła spokojnym tonem, po dłuższym przemyśleniu. Nie znała swoich możliwości w tym ciele, jednak miła wrażenie, ze jest w stanie podnieść o wiele większe rzeczy, niż Jelly.
— Dam Radę, nie martw się za bardzo na zapas — Odchrząknęła, czując zalegającą gule w jej gardle, która drażniła ciągle jej gardło, sprawiając, że jej głos ciągle chrypiał. Złapała Meduze mocniej, jednak na tyle swobodnie, by było im obu wygodnie iść.
Szły powoli w stronę korytarza, gdy nagle poczuła mocne ciągnięcie w dół. Spojrzała na wężowe ciało dziewczyny, które skutecznie pociągnęły ją w dół razem z nią. Nie zdążyła zareagować, bo było to na tyle niespodziewane, że nie wiedziała nawet co się dzieje w pierwszej chwili. Upadła na tyłek. Po czym spojrzała na ludzi schodzących się dookoła nich. Odwróciła swoją głowę w bok, by spojrzeć na leżącą koleżankę. Z jej oczu ciekły łzy. Zdecydowanie coś było z nią nie tak. Szybko i zwinnie wstała, by po chwili wygodnie przenieść się przed leżącą dziewczynę.
— Jelly? — miała wrażenie, że jest wszystkiego świadoma, w końcu gdyby nie była, to by nie płakała.
— Odsunąć się idioci, jeśli nie zamierzacie pomóc! — warknęła w stronę gapiów i ryknęła zwierzęco w ich stronę. Schyliła się, po czym wsunęła delikatnie swoje dłonie pod jej plecy, chwytając ją mocno. Poczuła w sobie dziką siłę i za pierwszym razem z dziwną lekkością uniosła ogromnego węża. Swój ogon Owinęła w okół tej jego, żeby nie ocierała nim o podłogę. Nie wiedziała, gdzie jest tutaj skrzydło szpitalne.
— Hej, Ty! — zawarczała w stronę jakiegoś kotołaka — Zaprowadź mnie do skrzydła szpitalnego — ten przestraszony nic nie powiedział, tylko wskazał ruchem dłoni, by Ogrzyca za nim ruszyła. Zaczęła powoli nieść dziewczynę, która z każdym krokiem jakby robiła się cięższa. Widocznie nie miała Hana na tyle siły, albo po prostu nie umiała z niej korzystać. Jednak udało się jej ją donieść na łóżko szpitalne. Pielęgniarki od razu zaczęły ją wypytywać o wszystko, gorzej, że Hana nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć.
— Dziewczyna się czymś zatruła — wymyśliła wymówkę na szybko — przynajmniej tak mi się wydaje — dodała ciszej po chwili. Spojrzała na Jelly i usiadła na krześle nieopodal, czekając aż sama Meduza się odezwie.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz