Delektował się poranną kawą w swym idealnie uporządkowanym gabinecie. Wszystko w nim miało swoje miejsce, księgi, zbierane od momentu utrwalenia pierwszych zapisków na papierze, papirusie lub pergaminie. Dumat lubił czytać, z jednej strony pozwalało mu to przypomnieć wszystko, co przeżył, widział, tudzież, ewolucję poglądów, myśli wyobrażeń człowieka. Z drugiej strony, interesowała go nieskończona wyobraźnia ludzi i ich moc twórcza, pochłaniał więc historię, zafascynowany tym, jak ludzie potrafią budować własne światy, myśli. Wziął łyk kawy, uważając, by się nie poparzyć. Ludzkie ciało miało wiele ograniczeń, nigdy by się nie spodziewał, że tak krucha, delikatna istota jak człowiek dojdzie do tego etapu ewolucji, że będzie w stanie kontrolować większość organizmów żywych. Fascynujące. Na biurku, przy którym siedział, znajdowała się elegancka koperta z pozłacanymi rogami, zaklejona czerwonym niczym jarzębina, woskiem. Została zaadresowana do niego. Spoglądał na nią, nie zdradzając mimiką żadnych emocji, mimo tego, jego lśniące oczy, zdawały się przekazywać jedną, zdegustowanie. Odstawił filiżankę i sięgnął długimi, kościstymi palcami po kopertę. Wyciągnął elegancki nożyk i otworzył ją, wyciągając pismo. Założył eleganckie, złote binokle, po czym jego wzrok prześlizgnął się po eleganckim, ręcznym piśmie: Szanowny p. Inspektorze Dumat Został pan oddelegowany do zbadania zasad oraz porządków bezpieczeństwa w Akademii Nook of Wolves, znajdującej się w wymiarze Enossia. Dyrektor tej szanowanej placówki, złożyła ostatnio parę zawiadomień odnośnie niebezpiecznych akcji i miejsc na terenie szkoły. Wysyłamy pana w celu obserwacji działań uczniów jak i kadry profesorskiej, aby uniknąć zdarzeń zagrażających życiu lub zdrowiu, biorąc pod uwagę fakt, że szkoła przyjmuje również uczniów nieletnich. Proszę postępować według standardowych procedur. Z poważaniem, główny Inspektor Rady Magicznej Dumat westchnął tylko, ściągając binokle. Nienawidził pracy w szkołach, z młodzieżą. Młodzi ludzie irytowali go, byli krzykliwi, problematyczni. Podjął pracę w tej placówce po to, by nadzorować poważne instytucje, a nie szkołę. Jakie problemy mogły mieć miejsce w szkole? Przetarł oczy i rozłożył się w wielkim, skórzanym fotelu. Miał ogromną nadzieję, że inspekcję zakończy szybko, by znów wrócić do słodkiej, ukochanej ciszy. ~*~ Budynek wydawał się niebotyczny, budził podziw. Został wykuty w skale, Dumat pamiętał jego powstawanie, kosztowało wiele żyć. Wnętrze, bogato zdobione, zadbane, o poranku wielu uczniów przemieszczało się korytarzami, wywołując szum, zakłócając ciszę. Skrzywił się nieco, ale w hałasie, nikt nie czuł jego obecności, nie był w stanie go wychwycić, póki tego sobie nie zażyczył. Ruszył w stronę gabinetu, obserwując młodzież, każda istota w tej szkole miała swoje cele, marzenia, rodziny, musiał zadbać o ich bezpieczeństwo. Choć dzieciaki były cholernie, upierdliwe. Wkrótce znalazł się przed okazałym drzwiami, ze złotą tabliczką, na których zostało wygrawerowane imię, Aquata Pullos. Zapukał uprzejmie, trzy razy, po czym wszedł do środka. Musiał pochwalić dyrektorkę za gust. Gabinet urządzony był schludnie, aczkolwiek brakowało mu wiele do pełnej czystości. Duże, drewniane biurko, pięknie rzeźbione stało naprzeciwko niego. Omiótł spojrzeniem dokładnie pomieszczenie, przed biurkiem stały dwa skórzane fotele, wyglądające na wygodne. Za biurkiem zaś, również ładnie rzeźbione regały, wypełnione książkami i teczkami na dokumenty. Nieopodal stało akwarium słonowodne z pięknymi, kolorowymi rybkami. Dumat przeniósł wzrok, na kobietę, siedzącą przy biurku. — Witam panią, pani Pullos — zaczął spokojnie, cicho. Jego głos przypominał puchową, ciepłą kołdrę. — Jak mniemam, rada wysłała już pani zawiadomienie odnośnie mojego przybycia? Na twarzy kobiety pojawiło się coś na kształt zadziornego uśmieszku, o ile początkowo wydawała się zdziwiona jego przybyciem, teraz wyraźnie zaznaczała kto ma władzę w Nook of Wolves. — Dzień dobry Inspektorze Dumat, tak. Pan Scott Shawn już poinformował mnie o tym, że Pan tu przybędzie. — W przeciwieństwie go łagodnego tonu Dumata, jej głos przypominał nieco skrzek mewy lub drgania, morze podczas sztormu. Dumat posiadał rzadką zdolność syntezji zmysłów. Odbierał większość bodźców, świata za pomocą słuchu, mógł dobrze określać osoby, rasy, moce. — Mam jednak nadzieję, że Pana obecność, nie sprawi, że ograniczy Pan wolność jaką oferujemy naszym uczniom. Sam Pan Scott, by tego nigdy nie poparł. — Kobieta zmrużyła oczy, a każdy szelest, który wydawała przypominał mu morskiego drapieżnika. Zajął miejsce w jednym z foteli, na przeciwko niej. Założył dłonie w piramidkę. — Moja obecność tutaj sprowadza się głównie do obserwacji, czy szkoła tak, jak działać powinna i czy nie narusza się tu zasad bezpieczeństwa. Skierowano mnie tutaj bym się tym zajął w związku z pojawieniem się kłusowników w Enosii. — Zrobił pauzę, dając chwilę czasu dyrektorce, by przyswoiła informacje. — Rada podejrzewa, że w Nook of Wolves pojawił się oszust, podobnie sprawy mają się w Rabbit Hole. Mamy przesłanki, że nieletnim istotom magicznym grozi niebezpieczeństwo, więc chciałbym móc przyjrzeć się wszystkim uczniom, by zweryfikować informacje. Wziął głęboki wdech, inspektorzy mieli dużo pracy. Kłusownicy, którzy przybyli do wymiaru mieli konkretny plan, nie atakowali chaotycznie, selekcja ofiar musiała więc przebiegać w sposób zweryfikowany przez kogoś powyżej. Kto z nimi współpracował, stał za tym? Tego Dumat nie wiedział. Aquata by kiwnęła głową na znak, że zrozumiała — Wiem, że to poważna sprawa, ale mimo wszystko chcę, by uczniowie czuli się bezpiecznie i swobodnie. — Miała przenikliwe, dość przerażające oczy. Dumat założył, że uczniowie odnosili się w stosunku do niej z dużym szacunkiem. — Bez urazy, ale Rada wiele rzeczy podejrzewała, a często się myliła — zaśmiała się kpiąco. Miała rację, żadna instytucja nie funkcjonowała w pełni sprawnie. — Dlatego mam nadzieję, że Pana obecność nie będzie tutaj potrzebna na dłuższą metę, chyba, że chce Pan zmienić zawód — ton jej głosu zobojętniał, podniosła się, po czym gestem zaprosiła go do wstania. — Pokażę panu zatem szkołę. Dumat podniósł się, otrzepując elegancki garnitur. — Oczywiście, czy mogę zadać jeszcze jedno pytanie? Chciałbym przeprowadzić obserwację w najkorzystniejszych warunkach i mieć na oku możliwie jak największą ilość uczniów. Czy jest pani w stanie zapewnić mi takie stanowisko? I proszę się nie martwić, nie mam zamiaru zostawać dłużej, chcę jedynie zweryfikować pewne informacje, a następnie wrócić do swojej normalnej pracy. Wyszli z gabinetu, po czym ruszyli korytarzem. — Oczywiście, że jestem w stanie. Wszystko zostało już zaplanowane. Będzie Pan pracował na Pół etatu razem z Panem Vitalio Garcia. Nekromancja nie jest panu obca jak podejrzewam? — spytała, zerkając nań z lekkim uśmieszkiem. Dumat w swojej karierze grzebał się już wiele razy z trupami, potrafił posługiwać się tą magią, aczkolwiek, nie przepadał za nią. Szkoła jej uczenia wciąż pozostawała w fazie średniowiecznej, czyli większą uwagę przykładano do zniewalania zwłok i używania ich w formie służących, aniżeli dbanie o ducha i prawdziwe wskrzeszanie. — Oczywiście, że nie, aczkolwiek uważam, że program nauczania jak i metody w nim użyte są nieadekwatne i należy je zmienić. — Poprawił garnitur. Chwilę szli w milczeniu, namiastce tak błogiej dla Dumata ciszy. — Jeśli Pan, by chciał, może też Pan prowadzić jakiejś kółko dodatkowe — zaproponowała ostrożnie dyrektorka. Kółko dodatkowe, ale czego mógłby uczyć? A potem w głowie Ciszy pojawiła się muzyka. Brzmienie fortepianu, skrzypiec, saksofonu, wiolonczeli. Jedynym hałasem, który Dumat tolerował, a nawet czerpał z niego przyjemność była właśnie muzyka. — Jeśli jest możliwość, poprowadzę kółko muzyczne — rzekł, spokojnie, uśmiechając się lekko. — W takim razie ustalone. Mam nadzieję, że nasi uczniowie, nie sprawią Panu zbyt wielu problemów — zaśmiała się wesoło Aquata Pullos. Dumat doszedł do wniosku, że chce mu pokazać Akademię. Westchnął głośno, miał pewne obawy odnośnie tej inspekcji. Istniał już tyle wieków, że był w stanie wyczuć panujące napięcie, strach, konflikt, który doprowadzał do tragedii, ale gdzie powinien go szukać? Szkoła była wręcz orkiestrą złamanych serc, tragicznych historii, rozpaczy. Każdy głos, serce brzmiało dla Dumata inaczej, jednak równie pięknie.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz