Z drobnym, niezbyt ważnym dla niego trudem wczytywał się dalej w kolejne zdania, wnioski, które i jemu nasuwały się jeszcze zanim jego wzrok zdołał przeanalizować kolejne literki. Udawało mu się nawet zignorować skowyt wiozącej ich do celu maszyny na rzecz dalszej lektury. Trochę przymrużył oczy, kiedy za sprawką nieznajomej w przedziale pojawiło się wyraźniejsze światło, ale nie poczuł najmniejszej potrzeby podziękowania jej za udogodnienie warunków do czytania, dochodząc do oczywistego dla niego wniosku, że dziewczyna rozjaśniła ich miejsce pobytu, aby to jej było wygodniej z robieniem czegoś. Już dawno temu odzwyczaił się od zwykłej, ludzkiej lub nie–do–końca–ludzkiej życzliwości czy serdeczności.
Przerzucił wzrok na szczyt kolejnej strony, ale zanim zdołał zrobić coś więcej niż omieść spojrzeniem pierwsze kilka, krótkich słów, spojrzenie mężczyzny zawędrowało jeszcze wyżej, gdy w przedziale rozbrzmiał głos jego aktualnej towarzyszki. Przez pierwsze ułamki sekundy przyglądał jej się uważnie, jak gdyby chciał się upewnić, że odezwała się właśnie do niego. Wyglądała na bardzo zmęczoną, co jeszcze bardziej zaczęło zastanawiać Jérôme'a w kwestii tego, że wolała przerwać ciszę, niż się nią rozkoszować. Poza jej wyraźnym brakiem energii, przejawiającym się chociażby w jej sposobie siedzenia i zmęczonym wyrazie twarzy, nie zauważył nic szczególnego.
– Cześć – odpowiedział jej w końcu, zduszając w sobie chęć powiedzenia „Dobry wieczór”, przypominając sobie, że takowy już dawno upłynął, nie zabierając ze sobą ciemności.
Po tym krótkim słówku znów spuścił wzrok na książkę, uznając przywitanie dziewczyny za przyzwyczajenie lub wyuczoną grzeczność. Mężczyzna raczej nie wzbudzał zainteresowania innych, zdecydowanie bardziej wyjątkowych i fascynujących stworzeń, więc wątpił, by nieznajoma wymieniła z nim przywitanie z powodu jakiejkolwiek ciekawości.
Zdążył dobrnąć spojrzeniem do trzeciej kropki nowej strony, gdy znów usłyszał jej zmęczony, choć całkiem przyjemny głos. Po raz kolejny przerwał czytanie, odchylając przy tym książkę trochę do tyłu, w stronę swoich nóg, na rzecz skupienia uwagi na dziewczynie o kasztanowych włosach oraz na jej pytaniu.
– Do Flyšii – odparł w końcu, po kilku krótkich sekundach spędzonych na błądzeniu wzrokiem po jej zmęczonej twarzy. Jego zdaniem naprawdę powinna się zdrzemnąć. – Do Akademii – dodał, jakby obawiał się, że dziewczyna zrozumie jego słowa zbyt dosłownie. – Nook of Wolves – mruknął jeszcze, w zasadzie samemu nie będąc pewnym, dlaczego podzielił się z nią tą dawką informacji. Równie dobrze mógł ją przecież zignorować.
Nieświadomie w czasie odpowiadania jej na pytanie gładził opuszkami małych palców grzbiet trzymanej książki, obracając między kciukiem a palcem wskazującym kawałek cienkiego, brązowego sznurka. Nie należał do osób jakkolwiek gadatliwych czy zadających niepotrzebne jego zdaniem pytania, a jednak z drugiej strony czuł nie tyle chęć, to specyficzną presję odezwania się jakoś jeszcze. Zlustrował ją pobieżnie, jedynie utwierdzając się w przekonaniu, jak bardzo zmęczona jest dziewczyna. Jego wzrok zatrzymał się o mrugnięcie dłużej na różowej plamie od kefiru na jej spodniach, ale nie zwrócił na nią większej uwagi.
– Wracasz skądś? – zagaił, zaskakując tym samego siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz