Dumat zerknął na na uradowanego liska, skaczącego po posadzę i zmrużył przyjaźnie oczy. Po chwili dziewczyna znów stała się człowiekiem i spojrzała prosto w puste oczy mężczyzny. Och tak, miała rację, klasa była w fatalnym stanie i należało ją doprowadzić do porządku. Przeciągnął palcem po fortepianie.
— Zdecydowanie trzeba tu posprzątać i posegregować wszystkie sprzęty, sala jest w fatalnym stanie, a szkoda, by instrumenty przepadły pod grubą warstwą kurzu. — Spojrzał na osadzający się na brud, po czym roztarł go między palcami z westchnieniem.
Uniósł zdumiony brwi, słysząc jej komentarz, nie prosił o pełen pakiet turysty z przewodnikiem, po prostu chciał znać położenie klas. I parę potrzebnych informacji, nie rozumiał jej, zachowywała się jak dziecko, której zabrano zabawkę. Poza tym, wolał nie paradować z uczennicą poza szkołą, nie był, co prawda nauczycielem, ale inspektorów też oceniano pod względem tego, jak się prowadzają. Dumatowi nie był potrzebny skandal moralny.
Wschód słońca oświetlał pomieszczenie, dziewczyna zamilkła, panowała Cisza, w której mężczyzna mógłby się rozpłynąć, znów stać się z nią jednością. Otulić całe pomieszczenie błogą ciszą, coś jednak podpowiadało mu, że długo nie nacieszy się spokojem. Oceniał jeszcze dokładnie stan pomieszczenia pod kątem używalności. Wymagało one solidnego pucowania i dokładnego uprzątanie, które mogło potrwać parę dni. Wolał się sam tym zająć, nie lubił, gdy ktoś sprzątał lub przestawiał coś w jego pracowniach.
Odwrócił głowę, gdy tylko usłyszał o kawiarni. Kochał kawiarnię, sączyć herbaty, kawy, zajadając się wypiekami, makaronikami, czytając książkę. Och kawiarnie, mimo że, był ciszą, nie musiał jeść, pić, niczego mu nie brakowało, przepuszczał pensję na słodkości i ludzkie, przyziemne przyjemności. Na wzmiankę po dojechaniu pociągiem, po prostu przewrócił oczami, mógł w każdej chwili znów stać się ciszą i pojawić gdzieś w spokojnym zakątku miasteczka i ruszyć na kawę. Miał okazję już przebywać w Taau, podobnie jak w większości miejsc w Enosii, Ziemi, cisza pojawiała się w każdym świecie. Na targowisko nie miał potrzeby się wybierać, nie dbał o dobra materialne.
— Wybacz, ale dbam o reputację, gdyby ktoś zobaczył nauczyciela i uczennicą, poza szkołą otarłoby się to o skandal moralny, a posadę muszę zachować tutaj na nieco dłuższy czas.
Podparł podbródek dłonią, a na końcu języka gdzieś tańczyło mu, że przecież jest inspektorem i nie powinien w ogóle zadawać się z uczniami. Westchnął tylko i miał zamiar opuścić klasę, gdy za sobą usłyszał głos lisiczki, odwrócił głowę, słysząc jej prośbę. Dlaczego? Co skłoniło ją do tego pytania i chęci nauki gry na instrumencie? Dumat doszedł jednak do wniosku, że skoro prowadzi już kółko muzyczne to i tak jest zmuszony, by to zrobić.
— Tak, kiedyś cię nauczę — odparł automatycznie, zakładając, że to kiedyś będzie w tak odległej przyszłości, że i i tak tego nie zrobi.
Wyszedł na korytarz, po czym ze zgrozą zauważył, że w zamku nie ma klucza. Wolałby go posiadać, gdyż miał zamiar wypucować dokładnie całe pomieszczenie sam, by nikt nie wchodził mu w paradę. Musiał dokładnie przemyśleć ułożenie wszystkich obiektów w klasie, ale najpierw. Zdecydowanie uda się na kawę do Taau. Choć powinien prowadzić lekcję, westchnął tylko.
— Teo, czy wiesz może, gdzie znajdę klucz do klasy? Chciałbym ją posprzątać i wszystko dokładnie posortować, mogłaby pani podać mi też plan lekcji klasy alchemicznej?
Musiał rozdysponować swój czas i porozmawiać z drugim nauczycielem nekromancji. Nie wiedział jeszcze dokładnie kogo będzie uczyć, a wolał się upewnić.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz