By
Shadow Memory
|
22:28
|
Rozmawiał z dyrektorką na temat zabezpieczeń szkoły podczas marszu. Hałas irytował go znacznie, uczniowie dopiero wstali, ale już mieli w sobie tyle werwy, energii i chęci do życia. Dumat dziwił się ludziom ich entuzjazmowi, istoty ludzkie były kruche niczym jego porcelanowe filiżanki, z których w wolnych chwilach sączył herbatę, a ich czas przemijał równie szybko, co liści na drzewie. Wtem, spośród otaczających go dźwięku, melodii jego uszy wychwyciły jedno charakterystyczne brzmienie. Pieśń lodu, mistyczną, piękną, połączoną z brzdąkającymi w tle, upierdliwymi dzwonkami. W sam śpiewający lód, mógłby się wsłuchiwać godzinami, jednak w to połączenie muzyczne, nie. Bolała go od tego glowa.
Zatrzymali się, gdy przed ich oczami pojawiła się mała białą istota, wokół której skoncentrowany był dźwięk. Dumat zmrużył oczy, analizując ją, lis polarny z jednym puchatym ogonkiem. Gdy tylko usłyszał, to co dyrektorka powiedziała, skierował na nią wzrok, a permanentny na twarzy inspektora poker face załamał się i zniknął na chwilę, gdy jego oczy wyrażały szczerą panikę i pytanie "Czyś ty zwariowała?!", skierowne w stosunku do Aquaty Pullos. Na ratunek było już za późno, dyrektorka oddaliła się na tyle szybko, ze nie mógł jej dogonić, aby pod pretekstem poważnej rozmowy ulotnić się sprzed uczennicy.
Przeniósł na nią wzrok, przełykając ślinę. Nadpobudliwa, młoda osoba, wokół której brzmiała ta irytująca, niepasująca do siebie melodia. Czy coś gorszego jeszcze mogło się wydarzyć, mogło. Złapała go za jego chudą kościstą dłoń, której nawet nie podał jej na powitanie, po czym potrząsnęła energicznie. Przez ciało Dumata przebiegł nieprzyjemny dreszcz, nie przywykł do dotyku. Jej imię było skomplikowane, miał wrażenie, że inne siły wszechświata robią mu na złość, podsuwając pod nos coś takiego. Musiał koniecznie skonfrontować się z losem. Wychwycił jednak skrót jej imienia, Tea, jak herbata. Lubił je sączyć w chwilach spokoju, ciszy. Nie wiedział więc, czy powinien się cieszyć z tego, że nosi takie imię, czy może być zdegustowanym, że jego rytuał od tego momentu kojarzyć będzie się z tą chaotycznie istotą.
— Panno Tea, proszę się tak nie zapę...
...dzać, chciał dokończyć, jednak poczuł ciężar na ramieniu, zauważając, że siedzi na nim biały puchaty lis, zachowujący się jak dziecko, które przedawkowało cukier. Dumat zbaraniał, dochodząc do wniosku, że już nigdy nie podejmie pracy w szkole. Zeskoczyła z jego ramienia, prowadząc pod salę do nekromancji, malutkie stworzonko pchnęła drzwi, po czym znowu, nonszalancko usadowiła się na jego ręce. Ta dziewczyna... w słowniku ludzi kulturalnych brakło mu słów, by określić należycie obelżywie jej zachowanie. Jej puchaty ogon łaskotało go po karku, wywołując w nim dość dziwne uczucie.
– Po pierwsze, Panno Teo — zaczął spokojnym tonem. — Proszę się tak nie spoufalać. — Wziął lisa pod łapki i ostrożnie postawił na ziemi, po czym zerknął na ramię, by dostrzec, czy nie zostawiła żadnych kłaków. — Po drugie, jestem pani nauczycielem, nie będę tolerował naruszania przestrzeni osobistej w tak chaotycznie i nieprzemyślany sposób, poza tym, proszę wziąć pod uwagę fakt, że jest pani zwierzęciem futerkowym, co oznacza, że mogła pani zostawić swoje futro na moim garniturze. — Przeczesał włosy, biorąc głęboki wdech.
Wszedł do nieuporządkowanej klasy, księgi nie zostały odpowiednio skatalogowanie i ułożone, papiery u przyrządy służące do lekcji również. Zajrzał do specjalnego kufra na kości, odkrywając, że szkielety nie są kompletne i miał tam problem godny składania mebli z Ikei bez instrukcji obsługi. Gdyby na jego miejscu znalazł się inny inspektor, pewnie wydałby z siebie skowyt irytacji. Dumat gotował się wewnątrz, w ciszy.
— Odpowiadając na panienki pytanie. — Przeciągnął palcem po biurku, zbierając kurz. — Dostałem pozwalanie na prowadzenie kółka muzycznego, zajmuje się melodiami, brzmieniem, dźwiękiem.
Oparł się o mebel, ostatni raz omiatając spojrzeniem klasę, nie wiedział jak pracował drugi nauczyciel, ale jeśli mieli dzielić tą samą pracownię wiedział, że dostanie szału. Wyminął małego puchatego liska, który przypominał bardziej maskotkę aniżeli żywe stworzenie.
— Proszę prowadzić dalej i pokazać mi wszystkie dostępne dla uczniów pomieszczenia w szkole — poprosił, zerkając na lisa z oczekiwaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz