Dziewczyna zmieszana objęła jedną ręką odzyskane jajo, a drugą dotknęła policzka, na którym dalej czuła chłodne usta blondyna. Nie spodziewała się tego. Ten gest wprawił Cristę w dziwny nostalgiczny nastrój. Tak, jakby dotyk ust ducha nie był tylko krótkim muśnięciem warg, ale czymś więcej... Jakby przekazał jej w ten sposób swoje emocje. Ciężko było rudowłosej dziewczynie otrząsnąć się z tego. Dopiero Aldert, który zaprosił ją gestem dłoni na korytarz, sprawił, że jej ciało poruszyło się. Rozprostowała palce u dłoni, na której miała dwa srebrne pierścionki i złapała ją jajo. Objęła je stanowczo, a zarazem delikatnie, aby przypadkiem nie zrobić mu krzywdy. Nie pozwoli drugi raz, aby ktoś jej je odebrał.
– Przepraszam – powiedziała cicho przechodząc obok mężczyzny. – Sprawiam same problemy.
Ruszyli razem przez korytarz, który jakimś cudem nie miał na sobie żadnych śladów żartów ducha. Przecież widziała doskonale rozbite lampy, szkło na podłodze... A może to była tylko iluzja? A końcu nie została ranna. Żaden kawałek szkła nie wbił jej się w buty, choć pełno ich było na podłodze. Zaczęła się nad tym mocniej zastanawiać. Była również ciekawa, czy chłopak-duch był uczniem akademii. Killian. To było jego imię? Musiała przyznać, że zaciekawił ją w równym stopniu co zirytował żartami i kradzieżą jaja. Czuła się wyczerpana. Całą noc biegali za nim. Ziewnęła zmęczona pocierając palcami oczy.
– To tutaj – odezwała się, gdy zauważyła, że zbliżają się do drzwi akademika, w którym została umieszczona. Pokój 204. Nie spodziewała się jednak, że przed drzwiami, o tak wczesnej porze będzie ktoś stał. Czyżby to była jej współlokatorka? Gdy napotkała na sobie wzrok brunetki posłała jej delikatny, wręcz nieśmiały uśmiech. Odwróciła się jednak przodem do Alderta, nie chcąc by poczuł się zignorowany. – Dziękuję, że mi pomogłeś, a także odprowadziłeś mnie. To miłe z twojej strony.
– Przepraszam – powiedziała cicho przechodząc obok mężczyzny. – Sprawiam same problemy.
Ruszyli razem przez korytarz, który jakimś cudem nie miał na sobie żadnych śladów żartów ducha. Przecież widziała doskonale rozbite lampy, szkło na podłodze... A może to była tylko iluzja? A końcu nie została ranna. Żaden kawałek szkła nie wbił jej się w buty, choć pełno ich było na podłodze. Zaczęła się nad tym mocniej zastanawiać. Była również ciekawa, czy chłopak-duch był uczniem akademii. Killian. To było jego imię? Musiała przyznać, że zaciekawił ją w równym stopniu co zirytował żartami i kradzieżą jaja. Czuła się wyczerpana. Całą noc biegali za nim. Ziewnęła zmęczona pocierając palcami oczy.
– To tutaj – odezwała się, gdy zauważyła, że zbliżają się do drzwi akademika, w którym została umieszczona. Pokój 204. Nie spodziewała się jednak, że przed drzwiami, o tak wczesnej porze będzie ktoś stał. Czyżby to była jej współlokatorka? Gdy napotkała na sobie wzrok brunetki posłała jej delikatny, wręcz nieśmiały uśmiech. Odwróciła się jednak przodem do Alderta, nie chcąc by poczuł się zignorowany. – Dziękuję, że mi pomogłeś, a także odprowadziłeś mnie. To miłe z twojej strony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz