Dziewczyna obudziła się jak zawsze równo o szóstej rano. Była sama w pokoju, choć słyszała, że niedługo ma ktoś ma się do niej wprowadzić, więc postanowiła zrobić drobne porządki. Dzień wcześniej dała do pralni wszystkie pościele, więc poszła po nie i idealnie poukładała na łóżkach. Pozamiatała, pomyła podłogi. Wszystkie kurze pościerała, poukładała od nowa wszystko w szafkach, a na samym końcu zerwała parę kwiatów ze szkolnej szklarni i włożyła do wazonu.
Potem chciała zrobić ciasteczka na powitanie nowej osóbki, ale coś skutecznie ją zatrzymało.
— Dzień dobry — energiczny głos dziewczyny rozbrzmiał, gdy tylko jej oczom ukazała się dwójka osób. Dyrektorka i jakiś przystojny mężczyzna. Dyrektorka uśmiechnęła się do dziewczyny i zatrzymała się przy niej, więc i młoda lisiczka się zatrzymała, zaczynając merdać wesoło ogonem. Wpatrując się w czarnowłosego loczka. Tea odwzajemniła przyjazny uśmiech dyrektorki.
— Słoneczko — zaczęła spokojnie — Mogłabyś oprowadzić Pana Dumata po szkole? To będzie wasz nowy nauczyciel od nekromancji — jej proszące spojrzenie przebiło zadowoloną dziewczynę na wskroś.
— Nie ma sprawy, Psorko! — klasnęła energicznie w dłonie. Aquata podziękowała, po czym powoli odeszła, nawet nie żegnając się z pozostawioną samą sobie dwójką. Oczy lisiczki wyraźnie zabłyszczały. Wesoło złapała obiema dłońmi rękę Nowego nauczyciela i potrząsnęła ją zadowolona.
— Dzień Dobry! Jestem Cëiteag Wálshy! Miło mi pana poznać — puściła jego dłoń i stanęła obok niego.
— Ale wszyscy mówią mi Tea, Panie Dumat — pokiwała w lekkiej zadumie głową, po czym ruszyła.
— Proszę za mną! Pokaże Panu najpierw naszą sale od nekromancji, tak będzie najlepiej. Potem możemy się udać do naszej szklarni, biblioteki i miliona innych miejsc! Mogę tez Panu pokazać okolicę — bardzo szybko mówiła, czasami traciła oddech. Zarzuciła szmacianą torbę na swoje ramię, gdy ta zaczęła spadać.
— Jest coś co Pan chciałby zobaczyć, bo tak gadam i gadam! — zapytała w końcu, a raczej bardziej stwierdziła, patrząc mu głęboko w oczu i unosząc swój ogon do góry. Wydawał się być jednak dość spokojny i chichy. Zupełne jej przeciwieństwo. Zmieniła swoją formę w lisią, podskakując do góry i robiąc obrót, po czym wylądowała na ramieniu nauczyciela.
— Wycieczkaaa -— zaśmiała się w ten specyficzny lisi sposób, po czym zeskoczyła z jego ramienia na ziemie i zaczęła powoli iść w stronę sali, aż w końcu stanęli przed nią.
— Tutaj właśnie mamy sale do nekromancji — noskiem dotknęła drzwi, które delikatnie się uchyliły. Na tyle, żeby mogła swobodnie się zmieścić w nich i wejść do środka. Uniosła łepek w jego stronę i znów wskoczyła mu na ramię, wygodnie na chwilę się na nim układając.
— Przepraszam, ze tak wskakuje, ale mam pytanie, uczy Pan jeszcze czegoś? — zapytała z wyraźną ciekawością i pomachała swoim puszystym ogonem, którym smyrała mężczyznę po karku.
Plotka 3
Już wkrótce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz